Torpedowania
-
DST
33.25km
-
Czas
02:07
-
VAVG
15.71km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Torpedowania
Korzystając z ostatniego w miarę wolnego dnia czyli ostatniego dnia sesji poprawkowej wybraliśmy się na wycieczkę na babie doły aby zobaczyć gdyńska torpedownię.
Pogoda jak na koniec drugiej dekady lutego była sprzyjająca jednak pod koniec wycieczki pogoda się popsuła i spadł deszcz. Zapowiadało się, że będzie już padać do końca dnia ale był to tylko przelotny opad. Dojazd do torpedowni przebiegał standardowo przez centrum, estakadę i dzielnice północne Gdyni do Babich Dołów. Zniechęceni wizją wnoszenia rowerów na górę schodów łączących osiedle z plażą postanowiliśmy kierować się plażą w kierunku centrum. Po przejściu przez taras wzmacniający osuwającą się skarpę okazało się, że trasa, którą chcieliśmy się kierować jest zbyt trudna na przedzieranie się z rowerami. Czekał nas odwrót w kierunku schodów, których chcieliśmy uniknąć. Podczas odpoczynku spostrzegłem jednak, że na zboczu są zrobione prowizoryczne schody. Pomimo padającego deszczu postanowiłem spróbować wnieść tą drogą rowery unikając zawracania. Dwa razy glina, którą pokryte były stopnie okazała się bardzo śliska i o mały włos spadłbym
z rowerem na plaże a to mogło by być przykre w skutkach. Wracaliśmy bocznymi duktami odwiedzając przy okazji Osadę Rybacka. Pomimo, że Osada Rybacka jest jedną z dzielnic Gdyni to znajdując się tam ma się wrażenie, że czas się zatrzymał, i że jesteśmy daleko od większego miasta. Dotarliśmy do jednostki wojskowej. Postanowiliśmy jechać lasem pomiędzy płotem jednostki a klifem. Ścieżka zaczęła się coraz bardziej zawężać. Przewidując, że ścieżka się za jakiś czas skończy i będziemy musieli zawrócić postanowiliśmy zrobić to już zawczasu zwłaszcza, że ścieżka była dość trudna. Od jednostki wojskowej dotarliśmy do ulicy Zielonej. Powrót przez miasto przebiegł bez większych zakłóceń. Jedynym zakłóceniem był szwankujący licznik rowerowy. Licznik ma co najmniej 5,5 roku (bo tyle jestem w stanie się doliczyć) i dotychczas działał bez zarzutu więc ma prawo szwankować po tak długim okresie zwłaszcza, że wcale go nie oszczędzałem i nieraz zdarzało mi się go zalać ale to nie robiło na nim żadnego wrażenia i jedyne co przez ten czas przy nim robiłem to tylko raz wymieniłem baterię. Co prawda licznik ma tylko pięć podstawowych funkcji ale to mi wystarcza i przywiązałem się do niego. Jako drugi licznik rowerowy mam Siemensa M65 z przystawką rowerową, który ma dużo więcej funkcji jednak większe zaufanie mam do zwykłego licznika Sigma Sport bo jak coś jest do wszystkiego to… czasem szwankuje :P
Maksymalna prędkość: 55,1km/h