Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:390.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:35
Średnia prędkość:19.95 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:3064 m
Suma kalorii:11416 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:32.56 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Skandia Maraton Krokowa

  • DST 31.95km
  • Czas 01:57
  • VAVG 16.38km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Kalorie 1292kcal
  • Podjazdy 928m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lipca 2015 | dodano: 12.09.2015

Jeszcze dużo czasu do startu
Jeszcze dużo czasu do startu © Duch
Rower przygotowany do startu
Rower przygotowany do startu © Duch
Rozgrzewka
Rozgrzewka © Duch
Jeszcze jestem czysty i wypoczęty
Jeszcze jestem czysty i wypoczęty © Duch
Żona będzie mnie dopingować
Żona będzie mnie dopingować © Duch
Czy ja na prawdę muszę jechać?
Czy ja na prawdę muszę jechać? © Duch
No to ruszamy
No to ruszamy © Duch
Meta!
Meta! © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Zawody

Karlskrona Bike Maraton

  • DST 106.93km
  • Czas 04:25
  • VAVG 24.21km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Kalorie 2570kcal
  • Podjazdy 412m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | dodano: 03.09.2014
Uczestnicy

Startowaliśmy w małych grupkach gdyż przejazd odbywał się przy normalnym ruchu ulicznym. Z miasta wyjechaliśmy bocznymi drogami, by po chwili znaleźć się między polami. Charakterystycznym elementem krajobrazu, który towarzyszył nam przez całą trasę były wielkie głazy i inne formacje skalne. Na drogach nie było żywego ducha. Minęło nas tylko kila samochodów, które przy wymijaniu zjeżdżały prawie na pobocze po przeciwnej stronie drogi żeby zapewnić nam możliwie dużo miejsca. Na początku trasy próbowaliśmy dogonić grupkę rowerzystów na kolarzówkach. Niestety nasze rowery na standardowych oponach nie mogły równać się z rowerami wyścigowymi. Na dalszym odcinku wyprzedziła nas też grupka na rowerach górskich. Jednak na pierwszym bufecie dogoniliśmy ich, a później jechaliśmy szybciej od nich. Po prostu trzymaliśmy równe tępo mając na uwadze, że musimy przejechać ponad sto kilometrów, więc nie było co szarżować. Jechaliśmy równo i bez zbędnych zrywów co jakiś czas zmieniając się na prowadzeniu. Koniec końców na mecie okazało się, że tempo mieliśmy nadzwyczajnie wysokie jak na nasze możliwości. Na trasie było kilka bufetów, na których przede wszystkim dawało się odczuć atmosferę integracji i dobrej zabawy a nie wyścigu z wszelką cenę. Cała droga biegła doskonałej jakości asfaltami, na których naliczyłem może pięć dziur wielkości nakrętki od małego słoika, ale jeszcze bardziej w oczy rzucała się czystość terenów wkoło drogi. Na ponad stu kilometrach, które przejechaliśmy wystarczyłaby mi jedna ręka do zliczenia śmieci w rowach. Zupełnie jakbym znajdował się w jakiejś rzeczywistości równoległej. Jeśli w przyszłym roku będziemy uczestniczyć w tej imprezie to bardzo głęboko będę rozważał zakup opon szosowych.
Gdzieś na
polu za Karlskroną
Gdzieś na polu za Karlskroną © Duch
Bufet nr 1
Bufet nr 1 © Duch
Bufet nr 1
Bufet nr 1 © Duch
Bufet nr 1
Bufet nr 1 © Duch
Bufet nr 2
Bufet nr 2 © Duch
Bufet nr 2
Bufet nr 2 © Duch
Bufet nr 3
Bufet nr 3 © Duch
Bufet nr 3
Bufet nr 3 © Duch
Bufet nr 3
Bufet nr 3 © Duch
Bufet nr 3
Bufet nr 3 © Duch


Kategoria Zawody, 60 do 120 km

Dojazd na miejsce startu

  • DST 11.60km
  • Czas 00:34
  • VAVG 20.47km/h
  • Kalorie 336kcal
  • Podjazdy 41m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | dodano: 30.08.2014
Uczestnicy

Po całonocnym rejsie do Karlskrony zjedliśmy śniadanie zapewnione przez organizatora. Dla sprawdzenia pogody wyszliśmy na pokład. Pogoda była niezdecydowana, a do tego od paru dni zapowiadali deszcz. Zdecydowaliśmy się jechać na długim rękawie. Trochę wiało i zbierały się chmury. Po zabraniu rowerów z pokładu samochodowego skierowaliśmy się na miejsce startu. Jechaliśmy bardzo dobrze utrzymanymi ścieżkami rowerowymi. Na miejscu startu czekaliśmy aż wszystkie grupy dojadą. W między czasie można było uzupełnić płyny w bufecie.
Czekając na
prom w Gdyni
Czekając na prom w Gdyni © Duch
Prom już
przypłynął
Prom już przypłynął © Duch
Terminal
Stena Line w Gdyni
Terminal Stena Line w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
W drodze do
Szwecji
W drodze do Szwecji © Duch
Przygotowania do opuszczenia promu
Przygotowania do opuszczenia promu © Duch
Przygotowania do opuszczenia promu
Przygotowania do opuszczenia promu © Duch
Oczekując na
start
Oczekując na start © Duch
Oczekując na
start
Oczekując na start © Duch


Kategoria Zawody, Taxi, Do 20 km

Powrót na prom

  • DST 11.15km
  • Czas 00:34
  • VAVG 19.68km/h
  • Kalorie 322kcal
  • Podjazdy 47m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | dodano: 03.09.2014
Uczestnicy

Po odpoczynku przy regeneracyjnym napoju chmielowym serwowanym przez organizatora wróciliśmy z powrotem na prom.
Czas wracać na
prom
Czas wracać na prom © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch
Port w Gdyni
Port w Gdyni © Duch


Kategoria Do 20 km, Taxi, Zawody

Rozgrzewka

  • DST 4.28km
  • Czas 00:12
  • VAVG 21.40km/h
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 lipca 2014 | dodano: 05.07.2014
Uczestnicy


Kategoria Do 20 km, Zawody

Skandia Krokowa

  • DST 50.41km
  • Czas 02:50
  • VAVG 17.79km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Kalorie 1938kcal
  • Podjazdy 597m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 lipca 2014 | dodano: 09.07.2014
Uczestnicy

Już od dłuższego czasu zastanawiałem się jak będzie wyglądać wyścig na tak długim dystansie i o ile w rzeczywistości będzie dłuższy od podawanego przez organizatora. W dniu wyścigu zrobiło się bardzo ciepło. Widziałem, że dla mnie będzie to dodatkowe utrudnienie. Źle znoszę długą jazdę na całkowicie otwartej przestrzeni. Komentator podczas oczekiwania na start powiedział, że będzie to najdłuższa edycja wyścigu w tym roku i dla jednych będzie to walka o jak najlepsze miejsce a dla pozostałych będzie to walka o dojechanie do mety. Gdy nasz sektor przybliżał się do linii startu znaleźliśmy się w drugiej linii. Długo nie zastanawiając się ostro wyrwałem do przodu żeby choć przez chwilę pojechać na czele sektora. Przez jakieś 2 km jechałem jako trzeci, ale potem odpuściłem, bo zdałem sobie sprawę, że przede mną jeszcze jakieś pół setki kilometrów. Żona dogoniła mnie i postanowiłem, że będziemy jechać razem żeby wspomagać się. Trasa była bardzo płaska ze sporą ilością piaszczystych odcinków. Długi odcinek z Żarnowca do Dębek po płytach yomb w praktyce również okazał się męczący. Dopiero w okolicach Góry Zamkowej wjechaliśmy do gęstszego lasu, który dawał trochę cienia jednak w tym momencie było już dla mnie za późno i zmęczenie słońcem powodowało, że bardziej jechałem siłą woli i dzięki temu, że jechaliśmy we dwójkę. Po dojechaniu na metę jedyne o czym myślałem to zapakować się i pojechać do domu. Czułem się tak tragicznie, że darowaliśmy sobie makaron na mecie. W domu gdy emocje już opadły a siły powróciły stwierdziliśmy, że sama trasa nie była zła jeśli potraktować ją w odpowiedni sposób. Gdyby jechać turystycznie bez spinania się na wynik i z odpowiednią liczbą przerw w taką pogodę to była by całkiem przyjemna jazda. Jednak na wyścig trasa była zbyt płaska i zbyt mało było zjazdów, na których można by odpocząć.


Kategoria 20 do 60 km, Zawody

Skandia Bytów

  • DST 36.56km
  • Czas 01:56
  • VAVG 18.91km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Kalorie 1360kcal
  • Podjazdy 544m
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014

Pogoda przed wyścigiem była bardzo niepewna. Było chłodno, a w nocy padało. Taki stan rzeczy odbił się mocno na liczbie startujących zawodników, których było zdecydowanie mniej niż w zeszłym roku. Nawet w miasteczku zawodów było zdecydowanie mniej osób. Tak jak w zeszłym roku zapisałem się dopiero na miejscu. Oczekiwanie w sektorze startowym jak zawsze dłużyło się. Początek trasy był dokładnie taki sam jak w zeszłym roku. Asfaltowy podjazd i trochę jazdy po uliczkach a potem wjazd do lasu. W tym momencie zaczęły się schody, bo nocny deszcz spowodował, że trasa, która w zeszłym roku była piaszczysta zamieniła się w błotną. Niedługo po wjeździe do lasu trasa skręciła do wąwozu, który prowadził przez wycinkę młodego lasu i zarośli. W tym miejscu było już tyle błota, że wszyscy solidarnie prowadzili rowery. Nawet jeśli ktoś miał wystarczająco sił żeby jechać to i tak blokowali go inni zawodnicy brodzący prawie po kostki w błocie. Po paruset metrach takiej przeprawy znowu wyjechaliśmy na bardziej utwardzone trasy, jednak to nie był koniec błota. W pewnym momencie zastanawiałem się czy nie zmniejszyć ciśnienia w oponach, ale nie zrobiłem tego żeby nie zejść zbyt nisko z ciśnieniem. Praktycznie tylko odcinki wyłożone płytami były suche. Reszta trasy albo była jeszcze wilgotna po deszczu, albo pokryta błotem. Końcówka była identyczna jak w zeszłym roku. Po wjeździe na asfalt wiedziałem, że do mety już nie daleko i głównie z góry. Decyzja w tym momencie była oczywista. Zablokować amortyzator, wrzucić na blat i gnać ile sił w nogach do mety :) Zabrakło mi kilkudziesięciu metrów żeby dogonić dwóch strażaków, którzy jechali przede mną. Patrząc wyłącznie na dane liczbowe jechałem zdecydowanie wolniej niż w zeszłym roku, ale uwzględniając zdecydowanie trudniejsze warunki terenowe i mniej przejechanych kilometrów w roku jestem więcej niż bardzo zadowolony z mojej jazdy.
Przygotowania do wyścigu
Przygotowania do wyścigu © Duch
Kręcenie po miasteczku zawodów
Kręcenie po miasteczku zawodów © Duch
Wychodzi słońce
Wychodzi słońce © Duch
W sektorze startowym
W sektorze startowym © Duch
W grupie
W grupie © Duch
Wszyscy już wystartowali
Wszyscy już wystartowali © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Zawody

XI Leśny Maraton Rowerowy Kąpino

  • DST 48.16km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.06km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Kalorie 1635kcal
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 maja 2014 | dodano: 18.05.2014

W tym roku jakoś nie mogę wejść w rytm jazdy i zdobywanie kondycji idzie słabo, ale siedzieć i narzekać można bez końca. Dzięki mobilizacji żony zapisałem się jednak na wyścig. Najwyżej padnę gdzieś w środku lasu, ale nie można poddawać się jeszcze przed startem. Ostatnie dni przed wyścigiem nie sprzyjały temu żeby wyjść i wczuć się w nowy rower, więc wyścig był też po trochu dokładniejszym zapoznaniem się ze sprzętem. W ramach rozgrzewki na start pojechałem na spokojnie na kołach. Na miejscu standardowo podpisanie listy, odbiór numeru i końcowe przygotowanie. Od samego początku byłem zdecydowany jechać mniejszy dystans. Ponad 300 startowało wspólnie i niestety start był najsłabszym elementem wyścigu. Z pozoru wszystko wyglądało przyjemnie. Szeroki asfalt o wyraźnym pochyleniu pozwala szybko rozpędzić się. Jednak ja osobiście nie lubię takich startów. Wszyscy już na samym początku starają się przebić do przodu ile się tylko da nie bacząc na to, co dzieje się przed nimi. Robi się ciasno i wystarczy jedno ostre hamowanie kogoś w czubie żeby poleciało kilka osób. Zaraz po zjechaniu z asfaltu na równie szeroką drogę piaskową była już pierwsza wywrotka grupowa i hamowania awaryjne. Kawałek dalej w błocie kogoś przytrzymało i też zrobiło się lekkie spiętrzenie na trasie, ale już mniejsze. Na mecie żona opowiadała o jeszcze jednej kraksie podczas startu, która zakończyła się akcją karetki. Miejscami było trochę błota i piachu, ale wszystko było do przejechania. Po relacjach z lat ubiegłych spodziewałem się, że będzie zdecydowanie więcej piasku. Trasa ogólnie bardzo przyjemna i w całości do przejechania. Bez podjazdów czy zjazdów, które wymagałby prowadzenia roweru lub szczególnie trudnych technicznie odcinków. Tylko brak kondycji przeszkadzał w pełnym rozkoszowaniu się trasą. Poza wyścigiem taką trasę można by potraktować jak przyjemną niedzielną przejażdżkę. W połowie drugiego okrążenia dawała się we znaki ta część ciała gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, a ręce zaczynały tracić czucie. Brak wyjeżdżonych kilometrów w tym roku mocno dawał się we znaki. Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, ale chociażbym jechał ciemną doliną to dystansu się nie ulęknę. Do mety dojechałem wyłącznie siłą woli, ale to była dobra decyzja żeby wystartować.
Dojechałem :)
Dojechałem :) © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Zawody

Rozgrzewka

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 23.06.2013
Uczestnicy


Kategoria Do 20 km, Zawody

Skandia Bytów

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 23.06.2013
Uczestnicy

Niestety to nie był mój najlepszy dzień. Od rana czułem się tak średnio a to tego jeszcze ten nagły wzrost temperatury sprawił, że podczas wyścigu modliłem się tylko żeby dojechać do mety. Na domiar złego nawigacja pokazała odczyty z kosmosu na początku wyścigu. Ogólnie trasa nie była trudna i nie było błota ;)

Czekając na start © Duch

Kiedy w końcu ruszymy © Duch

Już po wyścigu © Duch

Miasteczko zawodów © Duch

Jak to działa :P © Duch

Popołudniowa drzemka © Duch

Pusta prosta startowa © Duch

/9178235


Kategoria 20 do 60 km, Zawody