Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

XI Leśny Maraton Rowerowy Kąpino

  • DST 48.16km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.06km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Kalorie 1635kcal
  • Sprzęt El Norte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 maja 2014 | dodano: 18.05.2014

W tym roku jakoś nie mogę wejść w rytm jazdy i zdobywanie kondycji idzie słabo, ale siedzieć i narzekać można bez końca. Dzięki mobilizacji żony zapisałem się jednak na wyścig. Najwyżej padnę gdzieś w środku lasu, ale nie można poddawać się jeszcze przed startem. Ostatnie dni przed wyścigiem nie sprzyjały temu żeby wyjść i wczuć się w nowy rower, więc wyścig był też po trochu dokładniejszym zapoznaniem się ze sprzętem. W ramach rozgrzewki na start pojechałem na spokojnie na kołach. Na miejscu standardowo podpisanie listy, odbiór numeru i końcowe przygotowanie. Od samego początku byłem zdecydowany jechać mniejszy dystans. Ponad 300 startowało wspólnie i niestety start był najsłabszym elementem wyścigu. Z pozoru wszystko wyglądało przyjemnie. Szeroki asfalt o wyraźnym pochyleniu pozwala szybko rozpędzić się. Jednak ja osobiście nie lubię takich startów. Wszyscy już na samym początku starają się przebić do przodu ile się tylko da nie bacząc na to, co dzieje się przed nimi. Robi się ciasno i wystarczy jedno ostre hamowanie kogoś w czubie żeby poleciało kilka osób. Zaraz po zjechaniu z asfaltu na równie szeroką drogę piaskową była już pierwsza wywrotka grupowa i hamowania awaryjne. Kawałek dalej w błocie kogoś przytrzymało i też zrobiło się lekkie spiętrzenie na trasie, ale już mniejsze. Na mecie żona opowiadała o jeszcze jednej kraksie podczas startu, która zakończyła się akcją karetki. Miejscami było trochę błota i piachu, ale wszystko było do przejechania. Po relacjach z lat ubiegłych spodziewałem się, że będzie zdecydowanie więcej piasku. Trasa ogólnie bardzo przyjemna i w całości do przejechania. Bez podjazdów czy zjazdów, które wymagałby prowadzenia roweru lub szczególnie trudnych technicznie odcinków. Tylko brak kondycji przeszkadzał w pełnym rozkoszowaniu się trasą. Poza wyścigiem taką trasę można by potraktować jak przyjemną niedzielną przejażdżkę. W połowie drugiego okrążenia dawała się we znaki ta część ciała gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, a ręce zaczynały tracić czucie. Brak wyjeżdżonych kilometrów w tym roku mocno dawał się we znaki. Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, ale chociażbym jechał ciemną doliną to dystansu się nie ulęknę. Do mety dojechałem wyłącznie siłą woli, ale to była dobra decyzja żeby wystartować.
Dojechałem :)
Dojechałem :) © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Zawody


komentarze
Gryf
| 09:15 niedziela, 18 maja 2014 | linkuj Dużo jeździć, forma przyjdzie :)
Pozdrowienia dla mieszkańca moich rodzinnych stron - pochodzę z Kartuz.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iestt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]