Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:160.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:58
Średnia prędkość:20.11 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:560 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:80.09 km i 3h 59m
Więcej statystyk

Jastarnia

Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 24.08.2012

Jak co roku w okresie wakacyjnym mieliśmy chcieliśmy wybrać się rowerami na Hel. Chwilami zastanawiałem się, po co jechać tam trzeci rok z rzędu skoro trasa jest dość monotonna a w samym mieście Helu i okolicach zwiedziliśmy wszystko, co chcieliśmy. Tradycji musi stać się zadość, więc pomimo tego postanowiliśmy pojechać. Namówiliśmy znajomych żeby przypłynęli do Jastarni promem i wrócili z nami na kołach do Gdyni. Zastanawialiśmy się czy nie wykorzystać najkrótszych nocy i pojechać na Hel tak, aby znaleźć się tam przed wschodem słońca, ale po głębszym namyśle i rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy wyruszyć z Gdyni w okolicach wschodu słońca. Koniec końców wyruszyliśmy na trasę o godzinie 5. Dzięki temu, że wyruszyliśmy tak wcześnie postanowiliśmy jechać główną drogą do Władysławowa. Normanie unikamy głównych dróg i staramy się wybierać boczne trasy gdzie ruch jest niewielki. Dziś postanowiliśmy wykorzystać poranny spokój na szosie. Była to bardzo dobra decyzja. Samochodów prawie wcale nie było a za to szybko przybywało kilometrów. We Władysławowie zrobiliśmy dłuższą przerwę na zjedzenie kanapek. Kiedy chcieliśmy już zbierać się do dalszej drogi przypałętał się mały kotek i zaczął miałczeć na nas. Nie chciał się odczepić to postanowiliśmy nakarmić go kawałkiem sera z kanapki. Okazało się, że nie tylko myszy lubią ser :P Widząc jak ochoczo kotek zjadł ser uznaliśmy, że damy mu cały kawałek. Później jeszcze chwilę kotek koło nas pokręcił się i odszedł zadowolony na bok żeby się umyć. Dokarmianie małego zwierza spowodowało, że ruszyliśmy dobre 20 minut później. Będąc na kosie helskiej coraz częściej kalkulowaliśmy ile czasu zbierze nam dojechanie do Helu i powrót do Jastarni żeby spotkać się ze znajomymi. Średnia prędkość jak na nasze aktualne możliwości była całkiem niezła. Pomimo tego uznaliśmy, że droga do samego Helu zabrałaby nam zbyt wiele czasu i znajomi musieliby długo czekać na nas po przypłynięciu promu. Zapadła decyzja o skróceniu wycieczki bezpośrednio do Jastarni. Była to słuszna decyzja również ze względu na niewielką ogólną ilość wyjeżdżonych w tym roku kilometrów.

Reklama :P © Duch

Wiatraki przed Puckiem © Duch

Kotek © Duch

W Jastarni © Duch


Kategoria Czas wolny, Powyżej 120 km

Skandia Gdańsk 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano: 10.06.2012

W naszym regionie jest mało ogólnopolskich imprez kolarskich, więc pomimo bardzo małej ilości kilometrów przejechanych w tym roku postanowiliśmy wystartować w Gdańskiej edycji Skandii. Od paru dni śledziliśmy prognozę pogody, która przewidywała codzienne opady deszczu. Jak to bywa z prognozami wszyscy dobrze wiemy. Prognoza jedno a rzeczywista pogoda drugie. W tygodniu poprzedzającym start spadł lekki deszcz, ale przy ogólnej suszy nie miał on żadnego znaczenia dla trasy. W dniu startu mieliśmy nawet grad i lekki opad, ale przed samym startem było kompletnie sucho. Jedyne czego brakowało do szczęścia pod względem meteorologicznym to trochę wyższa temperatura. Po długim oczekiwaniu usłyszeliśmy w końcu motyw muzyczny z filmu „Stawka większa niż życie” i ruszyliśmy na trasę. Początek pętli zaczynał się od dość długiego zjazdu. Nie był to najlepszy pomysł według mnie. Przy tej ilości osób i prędkości mogło być bardzo niebezpiecznie. W zeszył roku było to lepiej rozwiązane, bo po starcie następował dość długi podjazd, który skutecznie rozciągną grupę. Trasa miała mieć koło 560 m przewyższeń. Mniej więcej przez pierwsze 20 km miałem wrażenie, że trasa prowadzi przede wszystkim w dół a podjazdy są tak łagodne, że wręcz niewyczuwalne. Z każdym przejechanym kilometrem zastanawiałem się, co czeka mnie dalej, bo przecież gdzieś trzeba zrobić te ponad pół kilometra przewyższeń. Końcówka zwłaszcza przy moim braku przygotowania była dość ciężka. Błoto było praktycznie tylko tam gdzie zawsze jest niezależnie od pogody. Reszta trasy była sucha. Dobrze zbilansowana była ilość single tracków i szerokich dróg. Ze względu na „jakość” moich hamulców nie byłem w stanie zjechać tylko jednego zjazdu. Na pozostałych doganiałem ludzi przede mną, bo nie byłem w stanie wyhamować :P Na trasie było sporo fragmentów z poprzedniego roku. Trudno wymyślić coś kompletnie nowego na tym samym terenie. Wydłużenie trasy w porównaniu do zeszłego roku było odczuwalne, ale lepsza pogoda ułatwiała jazdę. Pomimo tego z jakimś większym sentymentem wspominam zeszłoroczny maraton. Może to kwestia gorszej pogody a może tego, że to był mój pierwszy start w tego typu imprezie.
W ramach pakietu startowego każdy dostał szampon samochodowy. Czyżby była to aluzja do tego, że rower też trzeba myć :P

Przygotowanie do startu © Duch

Już na mecie © Duch

W miasteczku zawodów © Duch

Testowanie nowego XT © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny