Zawody
Dystans całkowity: | 390.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 19:35 |
Średnia prędkość: | 19.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3064 m |
Suma kalorii: | 11416 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 32.56 km i 1h 37m |
Więcej statystyk |
Rozgrzewka
-
DST
2.36km
-
Czas
00:08
-
VAVG
17.70km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Do 20 km, Zawody
Skandia Krokowa
-
DST
46.44km
-
Czas
02:18
-
VAVG
20.19km/h
-
VMAX
40.60km/h
-
Kalorie 1963kcal
-
Podjazdy
495m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Byłoby zbyt pięknie gdyby w poprzedzający wieczór nie padało, ale nie wyprzedzajmy wydarzeń. W piątek pojechaliśmy zapisać się na wyścig i odebrać pakiet startowy. Wypisując formularz zgłoszeniowy usłyszeliśmy, że sędzia główny dopiero wyjechał na trasę w celu ostatecznego jej zatwierdzenia. W sobotni poranek wyruszając z domu było całkiem słonecznie jednak po minięciu Piaśnicy zaczęły pojawiać się pierwsze mgły a przed samą Krokową było już bardzo mglisto. Pomimo, że na miejsce startu dotarliśmy długo przed startem w okolicy było już dużo ludzi i ich samochodów. Po krótkim przygotowaniu zacząłem się kręcić po okolicy. Zastanawiałem się czy jechać w długim czy krótkim rękawie. Wyjechałem za zabudowania miasta i wybór stał się jasny - długi rękaw. Na odsłoniętym terenie wiatr dawał się mocno we znaki. Po długim oczekiwaniu w sektorze startowym i kolejnych przesunięcia w kierunku startu w końcu nastąpił upragniony początek wyścigu tradycyjnie zwiastowany motywem muzycznym ze "Stawki większej niż życie" Szybki start przez Krokową i płaski początek bezpiecznie rozciągną najbardziej liczną grupę, w której startowałem. Po paru kilometrach asfalt przekształcił się w mokry szuter, który mocno kleił się do kół. Gdzieniegdzie były kałuże, ale to był dopiero początek. Z każdym obrotem korby ilość szutru drastycznie malała a w jego miejsce pojawiało się coraz więcej błota i kałuż. Po drugim zalaniu butów przestałem już zwracać uwagę na przemoczenie. Na odcinkach nieutwardzonych królowało błoto a na asfalcie obrzucałem się błotem spod własnych kół :P W okolicach Karwieńskich Błot we znaki zaczął dawać się W-Mode-Wind. W błocie każde koło jechało własną drogą i trzeba było walczyć żeby utrzymać kierunek. Na jednym z leśnych odcinków postawiło mnie bokiem i siłą rozpędu wjechałem pomiędzy krzaki przy drodze. Na szczęście było dużo odcinków asfaltowych, na których można było nadrobić straconą w terenie prędkość. Pomimo takich warunków tylko raz musiałem podprowadzić rower, bo opony całkowicie zapchały się i nie miałem kompletnie żadnej przyczepności. Koło kręciło się w miejscu a ja zamiast podjeżdżać staczałem się w dół wzniesienia. Na, krótko przed 40 km usłyszałem przed sobą motocykl poprzedzający zawodników z dłuższych dystansów. W euforii, że wyprzedzili mnie tak niedaleko przed metą jeszcze bardziej podkręciłem tempo. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zakładane 41km to nie koniec. Licznik pokazywał już 42km a śladów mety nawet nie było widać. W pewnym momencie wyjechałem z lasu i z prawej strony w oddali słyszałem dźwięki miasteczka startowego, ale trasa skręcała w lewo :P W końcu udało się szczęśliwie dojechać do mety :D Na trasie były dwa bufety, ale były one rozmieszczone tak blisko siebie w przypadku dystansu mini, że nie było sensu korzystać z drugiego z nich. Gdyby trasa była sucha maraton byłby bardzo szybki. Większość można by pokonać z blatu.Kościół w Krokowej
© DuchUlice Krokowej przed startem
© DuchKanał koło miasteczka startowego
© DuchMiasteczko startowe
© DuchCisza przed burzą
© DuchTutaj też jeszcze jest spokój ;)
© DuchCzas przygotować sprzęt
© DuchTest nowego SLX
© DuchSprawdzenie nawierzchni na ostatnim odcinku przed metą
© DuchOstatnie zdjęcie przed startem
© DuchOstatni zakręt przed metą
© DuchJuż prawie na mecie
© DuchUpragniony odpoczynek
© Duch
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Zawody