Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

MTB Bike Tour Gdańsk 2009

  • DST 49.10km
  • Czas 03:13
  • VAVG 15.26km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2009 | dodano: 11.10.2009

Jakiś czas temu postanowiłem, że w przyszłym sezonie fajnie byłoby wystartować w jakiejś imprezie rowerowej. Najlepszy byłby jakiś maraton. Wczoraj Agalu znalazła na trójmiasto.pl informację, że w sobotę rozgrywa się ostatnia w tym roku edycja MTB Bike Tour Gdańsk. Pomimo braku jakiejkolwiek kondycji postanowiłem wystartować. Od czegoś trzeba zacząć. Zastanawiałem się jaka będzie pogoda bo ostatnie dni były dość deszczowe. Pogoda okazała się wymarzona. Było sucho i nie było aż tak zimno i nie wiał wiatr. Temperatura oscylowała wokół 12 stopni. Drogę na miejsce startu w pobliżu AWF w ramach rozgrzewki pokonaliśmy na rowerach. Formularz zgłoszeniowy miałem już wczoraj wypełniony więc formalności rejestracyjne potrwały tylko chwilę. Otrzymałem numer 046. Po zamontowaniu numeru zjadłem ostatni posiłek skazańca :P i nastąpiło długi oczekiwanie na mój pierwszy w życiu start. W końcu to nastąpiło. Prosta startowa była pokryta grubą warstwą piasku co ograniczyło prędkość grupy. Gdyby w tym miejscu byłby asfalt to niektórzy rowerzyści zapewne zostawili by za sobą pas gumy spod tylnego koła. Podjazdy są moją słabą stroną co uwidoczniło się na trasie. Nie były to może jakieś super strome podjazdy ale braki kondycyjne dawały się mocno we znaki. Potem następowały bardzo szybkie zjazdy. Dobrze, że wczoraj wieczorem założyłem nowe klocki hamulcowe na przednim hamulcu. Tylko jeden zjazd był oznaczony jako trudny. Miał niewielki uskok. Reszta trasy pomijając wystające korzenie nie miała większych niespodzianek. Niebezpieczne korzenie czy kamienie zostały pomalowane farbą. Trasa była oznaczona taśmą więc nie można było się zgubić. Podjazdy pokonywane na kolejnych okrążeniach okazywały się coraz dłuższe :P Zakończyłem moje zmagania z trasą i brakiem kondycji szczęśliwy i wyczerpany. Po krótkiej rozmowie skierowaliśmy nasze rowery do domu. Wróciłem w jednym kawałku chociaż na zjazdach było ciężko bo rower wierzgał jak wściekły koń ale to chyba wina mojego rezonatora zwanego amortyzatorem. Chciałbym wrócić na tą imprezę w przyszłym roku. Raczej z tym samym sprzętem ale mam nadzieje, że z lepsza kondycją. Oby więcej takich imprez. Czego sobie i wam życzę.

Pierwsza linia elity © Duch

Czas wyruszyć na trasę BTG © Duch




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]