Droga przez mękę
-
DST
37.30km
-
Czas
01:41
-
VAVG
22.16km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Droga przez mękę
Już chwile po wyruszeniu coś mi zaczęło mówić, że tym razem to będzie ciężki kawałek drogi do pokonania. Z każdym pokonywany kilometrem coraz bardziej dawał się we znaki ból kolana i ogólne zmęczenie. Nie bez znaczenia był również ciągły wiatr zmieniający się
z czołowego w boczny i z powrotem w czołowy co jest bardzo irytujące podczas jazdy przeważnie pod górę. Pod koniec jazdy zaczęło się już ściemniać i do celu dotarłem w całkowitej ciemności.
Tą trasę pokonywałem już dziesiątki razy i chyba tylko dzięki temu, że znam ją tak dobrze udało mi się dojechać do celu co było istotne zwłaszcza pod koniec kiedy było już zupełnie ciemno a moje oświetlenie diodowe nie zapewnia wystarczającej widoczności bo jak większość tego typu urządzeń jest po to żeby być widocznym a nie żeby widzieć. Bycie widziany jest bardzo ważne zwłaszcza poza miastem. Kilkukrotnie podczas jazdy widziałem rowerzystów ubranych na czarno i na ciemnych rowerach pozbawionych wszelkich odblasków i lampek, których zauważałem dopiero 15 metrów przede mną. Nie bierzcie z nich przykładu i montujcie na swoich rowerach jak najwięcej odblasków i lampek, które „oszpecają” rower bo kiedyś mogą wam uratować życie. Rower widoczny to rower bezpieczny.
Ja jeżdżę z włączonym światełkami nawet w ciągu dnia przy bardzo dobrej widoczności bo bardzo dobra widoczność to też względne pojęcie zwłaszcza jak jest słonecznie a rowerzysta jedzie w cieniu.
Maksymalna prędkość: 40,4km/h
Liczba wymuszeń pierwszeństwa: 0
Liczba moherowych beretów na czarnej liście: 4