Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:411.59 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:02
Średnia prędkość:20.55 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:31.66 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Odyseja rowerowa Gdynia - Hel - Gdynia :D

  • DST 176.00km
  • Czas 08:04
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 lipca 2010 | dodano: 01.08.2010

Jak zawsze przed taką wyprawą są plany jak się przygotować, ale jak to bywa z planami nie zawsze udaje się je zrealizować. Plan zakładał przejazd na Hel w zeszłą sobotę jednak prognoza pogody była mało optymistyczna, więc odłożyliśmy przejazd na termin późniejszy. Bliżej nieokreślony i zależny od wielu czynników, ale przede wszystkim od pogody. Dobrze, że przejazd odłożyliśmy, bo padało mocno a zmoknięcie na tak długiej trasie było bardzo niepożądane. Przyglądaliśmy się prognozie na weekend i uznaliśmy, że to może być dobra okazja żeby zrealizować nasz przejazd. Parę dni nie jeździliśmy, więc można uznać, że przygotowania nie było. Trochę trudno było w ostatnim tygodniu kręcić, bo jeśli nie padało to wypadały inne sprawy uniemożliwiające wyjście na rower. W czwartek udało się wyjść na krótką przebieżkę. Piątek poświęciłem na przygotowanie naszych rowerów do zrobienia niemałej ilości kilometrów. Nastała sobota rano. Wstępne obliczenie wskazywały, że powinniśmy wyruszyć przed 7:30. W końcu im wcześniej tym lepiej ;) Ostatecznie wyruszyliśmy o 7:15. Standardowo przez ulicę Polską, którą o tej porze jechało się bardzo wygodnie, i ulicę Janka Wiśniewskiego skierowaliśmy się do Elektrociepłowni. Przy ulicy Energetyków zobaczyliśmy ciężarówkę wiozącą jakiś ładunek nadgabarytowy. Wyglądało to na przęsło mostu albo coś podobnego i nie chciało zmieści się w kadrze :P Dalej standardowo jechaliśmy do Kazimierza przez Dębogórze-Wybodowanie i koło oczyszczalni ścieków. Plan zakładał, że dojedziemy do Mrzezina jednak przy Mościch Błotach kładli nową nawierzchnię. Dobrze, że remontują nawierzchnie bocznych dróg, ale zdziwiłem się zastosowana technologią. Droga była zrobiona z betonu zbrojonego. Nie była dla mnie to nieznana technologia, bo wiem, że były drogi budowane z tego materiału, ale zdziwiłem się, bo nie widziałem dróg nowobudowanych w tej technologii. Spotkani rowerzyści poradzili nam żeby ominąć roboty wybierając drogę prze rezerwat Beka. Tak też pojechaliśmy i znaleźliśmy się w Osłoninie. Po krótkiej przerwie na zrobienie zdjęć budynku, który wyglądał na bardzo stary i zapewne taki jest ruszyliśmy w kierunku Rzucewa gdzie wróciliśmy na planowaną na początku trasę do Pucka. Kierowani znakami wyjechaliśmy z centrum w kierunku Władysławowa. Po krótkiej jeździe poboczem głównej drogi trafiliśmy na ścieżkę rowerową, która prawie samym brzegiem doprowadziła nas przez Swarzewo do Władysławowa gdzie zrobiliśmy przerwę na przekąskę i krótki odpoczynek. Zatrzymaliśmy się pod zadaszeniem, które nazywało się Przystanek Rowerowy. Spoglądając na tłumy ludzi ciągnących nad wodę ogarnęło nas lekkie zamyślenie czy da się przejechać między nimi po ścieżce rowerowej. Było to łatwiejsze niż przypuszczaliśmy. We Władysławowie ludzie jednak słyszą dzwonki rowerów i ustępują wiedząc, że idą po drodze dla rowerów. Nie to, co w Trójmieście, gdzie ludzie idą środkiem ścieżki a jak powie im się, że to jest ścieżka a chodnik jest obok to mają wielkie pretensje. Przejechaliśmy ten tłum spokojnie i ukazała się nam bardzo ładna ścieżka rowerowa. Pomyśleliśmy, że teraz bez kłopotu dojedziemy na koniec półwyspu jednak nasze zadowolenie okazało się przedwczesne. Ścieżka była płaska jak stół, prosta i oddzielona od jezdni pasem zieleni. Na początku jechało się fajnie, ale z biegiem kilometrów jazda stawała się coraz bardziej monotonna. Jechaliśmy pod lekki wiatr, który praktycznie nie przeszkadzał ale później miałem dość huku tego wiatru w uszach. Jazda w jednej pozycji powodowała, że musieliśmy zatrzymać się na chwilę żeby rozciągnąć kości. W końcu dotarliśmy do tablicy Hel gdzie zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia :) i wtedy zaczęło się znane wszystkim Road to Hell. Po przejechaniu ponad 70km po dobrych drogach wjechaliśmy na ścieżkę, która wg tablicy była w remoncie. Nie widziałem tam żadnych prac. Trasa okazała się szutrową ścieżką leśną, po której wbrew pozorom jechało się dość ciężko. Prawdziwe Road to Hell. Bardziej we znaki dało się te niecałe 10km niż wcześniejsze ponad 70km. Wzdłuż półwyspu ruch rowerowy był znikomy jednak na tym odcinku trochę rowerów już było. W końcu dojechaliśmy do zabudowań helskich i w pierwszym sklepie uzupełniliśmy zapasy płynów i pojechaliśmy do sprawdzonego punktu kupić coś na ciepło do zjedzenia. Po konsumpcji zjechaliśmy odpocząć w cieniu lasu. Krótka gimnastyka i ruszyliśmy w drogę do domu. Szczęśliwi, że przejechaliśmy „piekielny” odcinek przemieszczaliśmy się dalej. Brakowało już nam tej porannej łatwości kręcenia, ale twardo parliśmy do przodu. Były momenty słabsze, ale najbardziej we znaki dawała się nam monotonia trasy. Częściej robiliśmy chwilowe przerwy a gdy dojechaliśmy do Władysławowa to na Przystanku Rowerowym zrobiliśmy przerwę na przekąskę i ruszyliśmy do domu. Wracaliśmy tą samą trasą, co przyjechaliśmy. Z Pucka skierowaliśmy się do Żelistrzewa gdzie na trasie musieliśmy wyprzedzić wóz ciągnięty przez konia. Znaleźliśmy się w Mrzezinie, ale wiedząc, że odcinek do Mościch Błot może być nieprzejezdny wybraliśmy drogę przez Połchowo. Na tym odcinku, co chwila mijaliśmy patrol policji na motocyklach. Jednym ze stromych zjazdów zjechaliśmy na tereny pod Kazimierzem i po krótkiej jeździe dotarliśmy do trasy Pierwoszyno – Rumia. W tym momencie napędzała mnie chyba tylko chęć wypicia herbatki w domu ;) Do domu dotarliśmy trasą, którą pokonywaliśmy rano. Na prostej przed domem licznik pokazał magiczne 176km :D Ciekawe gdzie teraz będziemy musieli pojechać żeby pobić ten rekord ;)
Trasa na Hel jest ogólnie bardzo dobrym rozwiązaniem. Od Pucka do Helu jest wygodna ścieżka a do samego Pucka można dojechać bocznymi drogami o niedużym natężeniu ruchu. Można całą trasę pokonać na, kołach, ale jeśli ktoś nie czuje się na siłach istnieje sporo alternatywnych możliwości. Na trasie Gdynia – Hel i Gdynia – Jastarnia kursują tramwaje wodne, którymi można za niewielką opłatą przewozić rowery. Można również pojechać pociągiem jeden odcinek trasy lub kolejką SKM do Redy lub Rumi. Mamy, więc trasę technicznie łatwą ale długą i momentami monotonną, która w razie jakiś trudności kondycyjnych czy sprzętowych nie zostawia nas w przysłowiowym polu, bo zawsze można dotrzeć na tramwaj wodny czy pociąg i wrócić do Trójmiasta.

Tak duży ładunek, że nie mieści się w kadrze :P © Duch

Betonowa droga © Duch

Stary budynek © Duch

Przystanek Rowerowy © Duch

Kółko do pływania ;) © Duch

Lotnisko na półwyspie © Duch

Komuś wypadła kulka z łożyska :P © Duch

Welcome in Hel(l) © Duch

Pokręcone helskie drzewa © Duch

Stara straż pożarna © Duch

Odpoczynek w Kuźnicy © Duch

Już prawie w domu ;) © Duch


Kategoria Czas wolny, Powyżej 120 km

Kierunek Sopot

  • DST 29.34km
  • Czas 01:29
  • VAVG 19.78km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 lipca 2010 | dodano: 29.07.2010


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny

Taxi

  • DST 7.91km
  • Czas 00:24
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 lipca 2010 | dodano: 22.07.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi

Aquapark

  • DST 28.76km
  • Czas 01:28
  • VAVG 19.61km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 lipca 2010 | dodano: 22.07.2010


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny

Wycieczka :)

  • DST 44.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 19.85km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano: 20.07.2010

Po dłuższej przerwie wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Nie mogę powiedzieć, że nie jeździłem ostatnio, bo parę kilometrów przybyło, ale wynikało to z tego, że chodzenie jest mało efektywne i wykorzystywałem to, że zamiast iść mogę pojechać rowerem a dziś to była prawdziwa wycieczka rowerowa od ponad dwóch tygodni. Najpierw pojechaliśmy na stację benzynową Lotos przy ulicy Janka Wiśniewskiego w celu uzupełnienia powietrza w dętkach, ale okazało się, że kompresor był nieczynny. Po drugiej stronie ulicy była stacja Shell, ale nie chciało się nam przedostawać na drugą stronę. Postanowiliśmy pojechać już w trójkę na stację Pod Żaglami w Redłowie, bo wszystkim przyda się uzupełnić powietrze. Wyruszyliśmy w kierunku Sopotu i tak jak ostatnio pojechaliśmy ulicą Reja w górę do lasu i stałą trasą wyjechaliśmy w Wielkim Kacku. W sopockim lesie widziałem jak między drzewami ucieka zając. W naszych lasach można spotkać bardzo dużo zwierzyny. Tym razem do Centrum zjechaliśmy wzdłuż ulicy Wielkopolskiej.


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny

Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych

  • DST 4.63km
  • Czas 00:13
  • VAVG 21.37km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano: 20.07.2010


Kategoria Czas wolny, Do 20 km

Taxi

Poniedziałek, 19 lipca 2010 | dodano: 19.07.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi

Taxi

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 14.07.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi

Deszczowe taxi

Wtorek, 13 lipca 2010 | dodano: 13.07.2010

Jeśli piszę te słowa to znaczy, że laptop przetrwał powrót do domu w strugach deszczu i strugach wody spod tylnego koła więc plecak nie przecieka ;)


Kategoria Do 20 km, Taxi

Taxi

  • DST 6.51km
  • Czas 00:18
  • VAVG 21.70km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 lipca 2010 | dodano: 12.07.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi