Duch prowadzi tutaj blog rowerowy

Duch

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:321.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:17:21
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:45.97 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Żarnowiec zdobyty

  • DST 118.50km
  • Czas 06:00
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano: 17.08.2010

Przyszła niedziela, więc postanowiliśmy wykręcić kilka kilometrów. Dziś na celowniku była elektrownia Żarnowiecka. Pojechaliśmy wzdłuż głównych dróg do Wejherowa. Na posiadanej mapie zaznaczony miałem czerwony szlak rowerowy do Warszkowa, więc postanowiliśmy się nim kierować i z stamtąd dalej pojechać do elektrowni. Blisko granicy Wejherowa znaleźliśmy tablicę informacyjną o szlakach turystycznych położonych w regionie. Przeważały na mapie szlaki dedykowane dla osób jeżdżących konno, ale znaleźliśmy również trzy szlaki rowerowe w tym ten, który miałem na mojej mapie. Ruszyliśmy wzdłuż szlaku, który przywitał nas dobrze przygotowanymi ścieżkami. Po paru kilometrach wjechaliśmy do miejscowości Orle. Przez miejscowość przejechaliśmy nie tak jak mieliśmy i zgubiliśmy szlak i postanowiliśmy jechać na wyczucie. Wjechaliśmy miedzy pola i po pokonaniu pewnego dystansu zatrzymała nas spora kałuża. Poszedłem kawałek do przodu bez roweru na rozpoznanie terenu i spojrzałem później na mapę. Wszystko wskazywało, że jesteśmy gdzie na podmokłych łąkach, więc postanowiliśmy zawrócić do najbliższego rozjazdu i z niego spróbować dojechać inną ścieżką na szlak rowerowy. Wracając przez łąki zza krzaków ukazał się nam samochód terenowy. Kierowca zatrzymał i spytał się czy tą drogą dojedzie do jeziorka. Zgodnie z posiadaną wiedzą powiedzieliśmy, że nie wiemy :P i że kawałek dale jest spora kałuża. To, co dla rowerzysty jest spore to dla kierowcy nie koniecznie. Już z oddali widzieliśmy jak samochód forsował przeszkodę wodną bez znaczenia strategicznego. Przejechaliśmy paręset metrów i usłyszeliśmy ponownie ten samochód. Widać kierowca też nie chciał ryzykować jazdy w nieznane. Jadąc chwilę wzdłuż krawędzi lasu dotarliśmy ponownie do szlaku. Dalej prowadziły nas drogowskazy. Gdy byliśmy około kilometra od Warszkowa podeszło do nas małżeństwo z psem i powiedzieli, że szukają samochodu i czy nie mamy mapy. Nakierowaliśmy ich w odpowiednim kierunku a sami ruszyliśmy leśną przecinką. Z Warszkowa chcieliśmy dotrzeć do Opalina jednak trochę pokręciliśmy drogę i ponownie znaleźliśmy się w Warszkowie. Zawróciliśmy i wybraliśmy inną trasę, ale zamiast znaleźć się w końcu w Opalinie to dojechaliśmy do Rybna. Stamtąd skierowaliśmy się do Gniewina. Zrobiło się lekko pod górkę i zaczęły się pierwsze kłopoty z umierającym napędem. Środkowa tarcza korby prawie niema już zębów. Po paru kilometrach ukazała się nam korona górnego zbiornika elektrowni Żarnowieckiej. Tutaj parę słów wyjaśnienia dla mniej wtajemniczonych. Elektrownia Żarnowiecka to elektrownia szczytowo-pompowa położona przy jeziorze Żarnowieckim w miejscowości Czymanowo. Miejscowość Żarnowiec leży parę kilometrów na północ na przeciwległym brzegu jeziora. Elektrownia szczytowo-pompowa działa jak duży akumulator energii elektrycznej. W okresie, kiedy jest duże zapotrzebowanie na energię elektryczną (godziny poranne i wieczorne) woda jest spuszczana z górnego zbiornika do dolnego a w okresie, kiedy zapotrzebowanie na energię elektryczną jest niskie (godziny południowe i nocne) woda jest przepompowywana rurociągami do zbiornika górnego żeby można było ją wykorzystać, kiedy zapotrzebowanie na energię wzrośnie. Praw fizyki nie da oszukać się wiec ilość energii pobieranej przez elektrownie Żarnowiecką jest większa od ilości energii wytwarzanej więc budowa takiego obiektu mogłaby wydawać się nielogiczna jednak jest konieczna ale to jest temat na osobny wywód :P Zrobiliśmy parę pamiątkowych zdjęć i wybraliśmy się w kierunku pobliskiej wieży widokowej a następnie zjechaliśmy na przeciwległy brzeg jeziora. Zlokalizowana była tam budowa elektrowni atomowej. Niestety budowa nie została ukończona. Zza płotu nie widać zbyt wiele poza betonowymi ścianami. Ruszyliśmy do domu po drodze szukając sklepu, bo od paru kilometrów nie mieliśmy już nic do picia. Pomimo, że była to niedziela świąteczna to znaleźliśmy otwarty sklep w Tyłowie. Od jeziora Żarnowieckiego wracałem praktycznie już bez środkowej zębatki. Na początku dało się jeszcze tak jechać. Na bocznych drogach ruch był niewielki, ale jak wjechaliśmy na drogę łączącą Piaśnicę z Wejherowem to jechał samochód za samochodem, więc nie było już tak miło. Droga z Wejherowa do Gdyni z powodu braku podstawowego biegu wykończyła mnie zupełnie ale mamy zdobyty kolejny punkt na rowerowej mapie okolicy ;)

Obiekt małej architektury w Rumi © Duch

Most na trawniku :P © Duch

Jak z obrazka © Duch

Fragment górnego zbiornika elektrowni © Duch

Żarnowiec zdobyty © Duch

Jestem tylko małym punkcikiem © Duch

Ten budynek jest jak góra lodowa - widać tylko kawałek na powierzchni © Duch

Trochę informacji © Duch

Ogólne dane techniczne © Duch

Tak to wygląda w środku © Duch

Kolejne informacje © Duch

Jeszcze jedna tablica © Duch

To już przedostatnia tablica ;) © Duch

To już jest koniec © Duch

Wieża widokowa w Gniewinie © Duch

Tu miała być elektrowania atomowa © Duch

Miejsce po planowanej elektrowni atomowej © Duch


Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny

Taxi

  • DST 4.66km
  • Czas 00:13
  • VAVG 21.51km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 23.5°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 sierpnia 2010 | dodano: 14.08.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi

Taxi

  • DST 4.10km
  • Czas 00:10
  • VAVG 24.60km/h
  • Temperatura 21.5°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 sierpnia 2010 | dodano: 11.08.2010


Kategoria Do 20 km, Taxi

Wodowanie promu w Stoczni Północnej

  • DST 48.24km
  • Czas 02:11
  • VAVG 22.09km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 sierpnia 2010 | dodano: 10.08.2010

Wczoraj na trójmiasto.pl Agalu znalazła informacje, że dziś ma odbyć się wodowanie promu w Stoczni Północnej. Niestety jechałem sam. Dawno już tak nie było, więc dziwnie mi się jechało. Będąc prawie na miejscu skręciłem nie tam gdzie trzeba. Chwilę zajęło mi odnalezienie miejsca docelowego. Na bramie strażnik powiedział, że oczywiście mogę wejść, ale lepszy widok będę miał z mostu, który jest kawałek dalej. Posłuchałem jego sugestii i udałem się na most gdzie zebrało się całkiem sporo osób. Szybko znalazłem dobre miejsce. W sumie nawet dobrze wyszło, że najpierw źle pojechałem, bo przynajmniej nie siedziałem i nie czekałem nie wiadomo ile czasu na wodowanie tylko przyjechałem prawie na czas. Rozległ się dźwięk syren i zobaczyłem jak kadłub promu zsuwa się bokiem do kanału portowego. Momentalnie na fali podskoczyły dwa pchacze, które pływały obok a fala wpłynęła na przeciwległy brzeg kanału. Po chwil pchacze podpłynęły do promu i doprowadziły go do nabrzeża. Było po wszystkim, więc wsiadłem na rower i pojechałem w kierunku domu. Na Zaspie zrobiłem przerwę na drugie śniadanie. Podjechała do mnie rowerzystka i spytała się czy nie wiem gdzie można pojechać i co można tu robić, bo nie jest z Trójmiasta. Rozmawiając na temat Trójmiasta pojechaliśmy przez Żabiankę na ścieżkę nadmorską. Dojechaliśmy do mola w Sopocie gdzie powiedziałem jak można wrócić do Gdańska i skierowałem się do Gdyni.

Gołąb przy wodopoju © Duch

Nowy i stary budynek UG © Duch

Jeszcze na pochylni © Duch

Pchacze ruszają do akcji © Duch

Stara stacja benzynowa w Kolibkach przestaje istnieć © Duch


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny

Zdążyłem przed burzą

  • DST 19.75km
  • Czas 01:01
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | dodano: 09.08.2010

Widoczek z promem w tle © Duch

Rufa © Duch

Prawie jak turysta © Duch


Kategoria Czas wolny, Do 20 km

Czerwonym szlakiem do Wejherowa

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano: 07.08.2010

Postanowiliśmy w końcu wybrać się czerwonym szlakiem do Wejherowa. Szlak zaczyna się w Sopocie, ale my wjechaliśmy na niego na Chwarznie. Kawałek Sopot – Gdynia możemy pokonać w innym terminie a poza tym tymi ścieżkami czasem jeździmy. Do Chwarzna dojazd przebiegał bez większych kłopotów, ale duża wilgotność powietrza dawała się odczuć. Po wjechaniu do lasu ukazały się nam bardzo ubłocone ścieżki, ale spodziewaliśmy się tego po opadach ostatniej nocy. Trzeba było uważać na kałuże, które miejscami próbowały pochłonąć rower razem z rowerzystą ;) Jak to bywa ze szlakami pieszymi miejscami robi się wąsko albo trzeba przenosić rowery przez powalone drzewa. Zdarzają się też bardzo strome podjazdy albo zjazdy, ale trudności są po to, aby je pokonywać. Najbardziej we znaki dawał mi się brak przyczepności opon, które dobrze czują się, kiedy jest sucho i najlepiej żeby to były szlaki utwardzone, ale na razie muszę wykończyć to, co mam. Odcinek gdyński szlaku był najtrudniejszy z całego pokonywanego odcinka. Na pewno trasa byłaby łatwiejsza gdyby było sucho. Zupełnie jak ocena Family Cup w Sopocie w dniu wyścigu i parę dni później jak było sucho. Ogólnie szlak jest w miarę dobrze oznaczony tylko miejscami przydałoby się kilka dodatkowych oznaczeń. Dla rowerzysty wrócić się paręset metrów sprawdzić czy jednak nie zboczyło się ze szlaku to nie problem, ale idąc na piechotę to już nie tak szybko. Pewnie i trudniej zgubić szklak na piechotę. W sumie dwa razy szlak uciekł nam między drzewami, ale i tak udawało się nam na niego wrócić w innym miejscu. Nad jeziorem w Bieszkowicach było zgrupowanie płetwonurków. W okolicach Borowa usłyszeliśmy pierwsze grzmoty zwiastujące zbliżającą się burzę. Dojechaliśmy do jeziora Wyspowo i złapała nas ulewa. Szczęście w nieszczęściu znaleźliśmy punkt gdzie można było schronić się pod drzewami, więc nie zmokliśmy i oglądaliśmy jezioro w deszczu. Padało dłuższą chwilę i pogodziliśmy się z myślą, że przy takiej pogodzie przyjdzie nam dalej jechać w kierunku Wejherowa. Zaczęło się jednak powoli przejaśniać i deszcz przestał padać a my wyruszyliśmy w dalszą drogę. Jeszcze parę razy zagrzmiało w oddali, ale burzy w sumie nie było w naszym rejonie. Po osiągnięciu celu naszej wycieczki zrobiliśmy drobne zakupy w sieciowym sklepie spożywczym i po przerwie ruszyliśmy do domu. Wracaliśmy główną szosą do Gdyni. Do Redy droga miała utwardzone pobocze, więc nie wiadomo, kiedy się tam znaleźliśmy. Reszta drogi powrotnej minęła równie szybko. Od Rumi napęd przypominał, że woda w połączeniu z błotem wymyła cały smar i łańcuch domagał się pilnego smarowania. Ostatnie kilometry przed domem napęd już tak hałasował, że zastanawiałem się czy nie nieść roweru na plecach, ale ilość błota zebranego na nim odciągnęła mnie od tego pomysłu.

Udało mi się uciec z kałuży :P © Duch

Czy krowy zmieniają kolor od słońca? © Duch

Przerwa pod drzewami podczas deszczu © Duch

Domek na wodzie © Duch

W Wejherowie © Duch

Kaczka na spacerze © Duch

Kolegiata w Wejherowie © Duch

Ratusz wejherowski © Duch

Gdzieś w Wejherowie © Duch


Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny

Wieczorne kręcenie kierunek Kazimierz

  • DST 37.63km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.34km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Annapurna - napęd nr 2
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 sierpnia 2010 | dodano: 05.08.2010


Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny