20 do 60 km
| Dystans całkowity: | 5290.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
| Czas w ruchu: | 274:27 |
| Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 66.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 22852 m |
| Suma kalorii: | 80396 kcal |
| Liczba aktywności: | 162 |
| Średnio na aktywność: | 32.66 km i 1h 41m |
| Więcej statystyk | |
Podlać ogródek
-
DST
32.21km
-
Czas
01:27
-
VAVG
22.21km/h
-
VMAX
52.80km/h
-
Kalorie 1077kcal
-
Podjazdy
146m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
/9178235
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Taxi
Nocne rowerowanie
-
DST
20.52km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.52km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek Castorama Rumia.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Skandia Bytów
-
DST
36.26km
-
Czas
01:42
-
VAVG
21.33km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niestety to nie był mój najlepszy dzień. Od rana czułem się tak średnio a to tego jeszcze ten nagły wzrost temperatury sprawił, że podczas wyścigu modliłem się tylko żeby dojechać do mety. Na domiar złego nawigacja pokazała odczyty z kosmosu na początku wyścigu. Ogólnie trasa nie była trudna i nie było błota ;)
Czekając na start
© Duch
Kiedy w końcu ruszymy
© Duch
Już po wyścigu
© Duch
Miasteczko zawodów
© Duch
Jak to działa :P
© Duch
Popołudniowa drzemka
© Duch
Pusta prosta startowa
© Duch
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Zawody
Nowy Dwór Wejherowski
-
DST
23.57km
-
Czas
01:09
-
VAVG
20.50km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 855kcal
-
Podjazdy
321m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
/9400880
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Skandia Krokowa
-
DST
46.44km
-
Czas
02:18
-
VAVG
20.19km/h
-
VMAX
40.60km/h
-
Kalorie 1963kcal
-
Podjazdy
495m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Byłoby zbyt pięknie gdyby w poprzedzający wieczór nie padało, ale nie wyprzedzajmy wydarzeń. W piątek pojechaliśmy zapisać się na wyścig i odebrać pakiet startowy. Wypisując formularz zgłoszeniowy usłyszeliśmy, że sędzia główny dopiero wyjechał na trasę w celu ostatecznego jej zatwierdzenia. W sobotni poranek wyruszając z domu było całkiem słonecznie jednak po minięciu Piaśnicy zaczęły pojawiać się pierwsze mgły a przed samą Krokową było już bardzo mglisto. Pomimo, że na miejsce startu dotarliśmy długo przed startem w okolicy było już dużo ludzi i ich samochodów. Po krótkim przygotowaniu zacząłem się kręcić po okolicy. Zastanawiałem się czy jechać w długim czy krótkim rękawie. Wyjechałem za zabudowania miasta i wybór stał się jasny - długi rękaw. Na odsłoniętym terenie wiatr dawał się mocno we znaki. Po długim oczekiwaniu w sektorze startowym i kolejnych przesunięcia w kierunku startu w końcu nastąpił upragniony początek wyścigu tradycyjnie zwiastowany motywem muzycznym ze "Stawki większej niż życie" Szybki start przez Krokową i płaski początek bezpiecznie rozciągną najbardziej liczną grupę, w której startowałem. Po paru kilometrach asfalt przekształcił się w mokry szuter, który mocno kleił się do kół. Gdzieniegdzie były kałuże, ale to był dopiero początek. Z każdym obrotem korby ilość szutru drastycznie malała a w jego miejsce pojawiało się coraz więcej błota i kałuż. Po drugim zalaniu butów przestałem już zwracać uwagę na przemoczenie. Na odcinkach nieutwardzonych królowało błoto a na asfalcie obrzucałem się błotem spod własnych kół :P W okolicach Karwieńskich Błot we znaki zaczął dawać się W-Mode-Wind. W błocie każde koło jechało własną drogą i trzeba było walczyć żeby utrzymać kierunek. Na jednym z leśnych odcinków postawiło mnie bokiem i siłą rozpędu wjechałem pomiędzy krzaki przy drodze. Na szczęście było dużo odcinków asfaltowych, na których można było nadrobić straconą w terenie prędkość. Pomimo takich warunków tylko raz musiałem podprowadzić rower, bo opony całkowicie zapchały się i nie miałem kompletnie żadnej przyczepności. Koło kręciło się w miejscu a ja zamiast podjeżdżać staczałem się w dół wzniesienia. Na, krótko przed 40 km usłyszałem przed sobą motocykl poprzedzający zawodników z dłuższych dystansów. W euforii, że wyprzedzili mnie tak niedaleko przed metą jeszcze bardziej podkręciłem tempo. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zakładane 41km to nie koniec. Licznik pokazywał już 42km a śladów mety nawet nie było widać. W pewnym momencie wyjechałem z lasu i z prawej strony w oddali słyszałem dźwięki miasteczka startowego, ale trasa skręcała w lewo :P W końcu udało się szczęśliwie dojechać do mety :D Na trasie były dwa bufety, ale były one rozmieszczone tak blisko siebie w przypadku dystansu mini, że nie było sensu korzystać z drugiego z nich. Gdyby trasa była sucha maraton byłby bardzo szybki. Większość można by pokonać z blatu.
Kościół w Krokowej
© Duch
Ulice Krokowej przed startem
© Duch
Kanał koło miasteczka startowego
© Duch
Miasteczko startowe
© Duch
Cisza przed burzą
© Duch
Tutaj też jeszcze jest spokój ;)
© Duch
Czas przygotować sprzęt
© Duch
Test nowego SLX
© Duch
Sprawdzenie nawierzchni na ostatnim odcinku przed metą
© Duch
Ostatnie zdjęcie przed startem
© Duch
Ostatni zakręt przed metą
© Duch
Już prawie na mecie
© Duch
Upragniony odpoczynek
© Duch
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Zawody
Orłowo
-
DST
57.40km
-
Czas
02:44
-
VAVG
21.00km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Kalorie 2371kcal
-
Podjazdy
618m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek prognoza pogody zapowiadała opady deszczu w sobotę, jednak pogoda zrobiła miła niespodziankę. Było słonecznie i całkiem ciepło. Wybraliśmy się na wycieczkę od Orłowa. Tym razem to nie taka szybka wycieczka jak ostatnio. Po drodze zajechaliśmy do sklepu rowerowego. Chciałem zrobić pauzę w Endomondo, jednak już drugi raz program sam z siebie zakończył wycieczkę i wyłączył się. Musiałem rozpocząć drugą wycieczkę w programie. W Gdyni spotkaliśmy się z kolegą i pojechaliśmy do Orłowa. Bardzo dawno już tam nas nie było, ale praktycznie nic nie zmieniło się tam. W drodze powrotnej odwiedziliśmy rodziców na mała herbatkę. Teraz wycieczka do Orłowa to już nie takie małe piwo ;)
Gdynia
© Duch
Orłowo
© Duch
/9178235
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Żarnowiec
-
DST
59.77km
-
Czas
03:19
-
VAVG
18.02km/h
-
VMAX
57.50km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 2470kcal
-
Podjazdy
693m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chcieliśmy pojechać do Żarnowca jednak nie mogliśmy nabrać odpowiedniego tępa więc wstępnie założyliśmy, że dojedziemy do Orla jako punktu kontrolnego i tam zdecydujemy czy kontynuować naszą wycieczkę zgodnie z planem czy skierować się w inne miejsce. W Orlu zdecydowaliśmy się jechać dalej do Żarnowca. Pogoda korzystnie ustabilizowała się i nabraliśmy tępa. Skierowaliśmy się szlakiem do Warszkowa. Dalej pojechaliśmy poznaną kiedyś trasą do Czymanowa. Przez pewien odcinek jechaliśmy drogą, która wyglądała jak wybudowana na starym nasypie kolejowy. Pewnie tędy miała przebiegać jedna z linii kolejowych w kierunku budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu. Cała drogę jechaliśmy pod wiatr, ale daliśmy radę z całkiem niezłym czasem pomimo małego utrudnienia w postaci nieprzebranych ilości grząskiego piachu miedzy Orlem a Warszkowem. W okolicy nie zmieniło się praktycznie nic od naszej ostatniej wizyty, ale postanowiliśmy wybrać się na górę pod zbiornik elektrowni wodnej. Liczyliśmy na fajny zjazd drogą techniczną, ale już podczas podjazdu stwierdziliśmy, że znajduje się tam zbyt dużo piasku żeby ryzykować bicie rekordów. Dodatkowo podczas zjazdu na ostatnim prostym odcinku dostałem podmuch porywistego bocznego wiatru. Już widziałem oczami wyobraźni jak lecę po betonie w dół w kierunku barierek, ale na szczęście udało mi się ustabilizować rower i ostrożnie dojechałem w dół. Pojechaliśmy jeszcze zobaczyć ruiny niedoszłej elektrowni atomowej. Sprzed płotu nie widać zbyt wiele, ale kilka zdjęć udało się zrobić. Do domu chcieliśmy wrócić tą samą trasą jak przyjechaliśmy, ale jeszcze przed Warszkowem stwierdziliśmy zgodnie, że nie mamy ochoty znowu przedzierać się przez bezkres piasku do Orla. W Warszkowie podczas przerwy żywnościowej wyszukaliśmy na mapie alternatywną drogę. Skierowaliśmy się na Piaśnicę i trafiliśmy na drogę, która wyglądała jak inne tworzone w celu zbudowania spójnej sieci dróg rowerowych w regionie. Minęliśmy sanktuarium piaśnickie i ścieżką wróciliśmy do domu.
W lesie przed Orlem
© Duch
Przepust wodny
© Duch
Droga między Orlem a Warszkowem
© Duch
Zielone pole przed Warszkowem
© Duch
Byczki w Warszkowie
© Duch
Pomost nad "bajorem" w Warszkowie
© Duch
Ruiny domu w Opalinie
© Duch
Ruiny domu w Opalinie
© Duch
Ruiny domu w Opalinie
© Duch
Ruiny domu w Opalinie
© Duch
Świetlista linia nad elektrownią wodną w Czymanowie
© Duch
Główny budynek eketrowni szczytowo-pompowej w Czymanowie
© Duch
Droga techniczna na góny zbiornik elektrowni
© Duch
Za wzniesieniem na środku miała powstać elektrownia atomowa Żarnowiec
© Duch
Górny zbiornik eletrowni szczytowo-pompowej w Czymanowie
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
Ruiny bydunków pomocniczych elektrowni atomowej
© Duch
/9178235
Kategoria Czas wolny, 20 do 60 km
Zwrot materiałów budowlanych
-
DST
20.75km
-
Czas
01:03
-
VAVG
19.76km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Kalorie 755kcal
-
Podjazdy
78m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
/9178235
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny, Taxi
Leśniewo
-
DST
39.58km
-
Czas
02:23
-
VAVG
16.61km/h
-
VMAX
47.60km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Kalorie 1747kcal
-
Podjazdy
748m
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan zakładał jazdę do Zamostne jednak pogoda zweryfikowała nasze założenia. Wiało tak mocno, że podmuchy praktycznie zatrzymywały w miejscu. Szybko zadecydowaliśmy żeby schować się do lasu. Skierowaliśmy się w stronę szpitala. Po drodze postanowiliśmy sprawdzić gdzie prowadzi nowa asfaltowa ścieżka, której początek widzieliśmy przy ul. Ofiar Piaśnicy. Za pierwszą górką postawiona była tablica informacyjno-propagandowa na temat celu i finansowania budowy trasy. Asfalt po długim odcinku przekształcił się w ubitą drogę pokrytą niewielkimi kamieniami, po których jechało się całkiem wygodnie. Przy Piaśnicy skręciliśmy wgłąb lasu. Zaczęło się kręcenie przez piachy i nieprzebrane ilości błota. Były miejsca gdzie chciało się zejść z roweru i pchać go przed sobą gdyby nie możliwe trudności z ponownym wpięciem. Po przejechaniu paru kilometrów w błocie uznaliśmy, że najwyższa pora kierować się w stronę domu. Jechaliśmy mniej więcej w kierunku domu na tzw. czuja więc jak można się tego domyślać w rzeczywistości jechaliśmy nie bardzo w kierunku domu. W końcu dojechaliśmy do Rekowa skąd już główną drogą wróciliśmy prosto do domu żeby zdążyć jeszcze przed zachodem słońca.
Przed Piaśnicą
© Duch
/9400880
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Orle
-
DST
22.90km
-
Czas
01:03
-
VAVG
21.81km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chciałem porównać wykresy z poprzednią wycieczką w kierunku Orla, jednak zaraz po uruchomieniu Endomondo włączyła mi się automatyczna aktualizacja, którą zignorowałem a po powrocie okazało się, że aplikacja zaktualizowała się, ale nie zapisała żadnej trasy. Szkoda. Trasa prawie tak jak ostatnio tylko bez przejazdu koło Fenikowskiego. Zmęczenie dawało o sobie znać, ale udało się wykręcić całkiem niezłą średnią i dobry czas.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny


