Czas wolny
Dystans całkowity: | 8166.56 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 428:50 |
Średnia prędkość: | 19.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 41200 m |
Suma kalorii: | 135278 kcal |
Liczba aktywności: | 264 |
Średnio na aktywność: | 30.93 km i 1h 37m |
Więcej statystyk |
Po Skwerze Kościuszki
-
DST
11.57km
-
VMAX
42.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Czas wolny, Do 20 km
Przejażdżka
-
DST
61.29km
-
Czas
03:08
-
VAVG
19.56km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Wieżyca i Szymbark
-
DST
49.03km
-
Czas
02:18
-
VAVG
21.32km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na wycieczkę na Wierzycę i do Szymbarku. Dziś był pierwszy prawdziwie letni dzień od dłuższego czasu. Było bardzo gorąco, ale na szczęście wiał wiatr. Momentami bardzo mocno podmuchy dawały się we znaki. Do Kolana dojechaliśmy tak jak zawsze, ale po drodze trafiliśmy na przygotowania trasy do rozegrania triatlonu. Na jednym ze zjazdów przy prędkości jakieś 53 km/h przed samym zakrętem zauważyłem samochód jadący w moim kierunku. Przyhamowałem i tył zaczął jechać bokiem na piasku, ale na szczęście udało mi się opanować sytuację i pojechałem dalej, więc na szczęście Agalu nic o tym nie wie ;) Spod stacji kolejowej Wieżyca do szczytu czekało nas mniej więcej jakieś 100 metrów podjazdu ale udało się go pokonać bez problemu. Postanowiliśmy najpierw pojechać do Szymbarku pod bramę skansenu a potem wrócić do wieży widokowej. Ani jedno ani drugie miejsce nie zmieniło się od naszej ostatniej wizyty. Jedyna zmiana to wzrost ceny wstępu na wieżę widokową. Teraz kosztuje to 5 zł dla osoby dorosłej. Wydaje mi się to dość sporo w porównaniu na przykład do pobliskiego Szymbarku gdzie za wstęp liczą sobie 15 zł, ale tam przynajmniej jest, co obejrzeć. Może 5 zł to nie jest nie wiadomo, jaki pieniądz, ale sama wieża nie oferuje zbyt wiele. Pomimo pięknej pogody widoczność była słaba, ale często tak samo jest na gdyńskich wieżach widokowych. Dla kogoś, kto nie zna dokładnie topografii najbliższej okolicy widok też nie jest szczególnie pasjonujący. Widać tylko lasy poprzecinane drogami i polami. Na tą wieżę wchodzi się chyba tylko dlatego, że skoro już się jest na miejscu to grzechem byłoby nie wejść ale jak jest już się na szczycie to dochodzi się do wniosku, że nie wiadomo co tu się robi :P Wiadomo, że utrzymanie takiego obiektu kosztuje niemało ale przypomina mi to wyciąganie każdego grosza nawet na takiej „atrakcji” regionu. Nie upieram się, że wstęp koniecznie musi być wolny, ale aktualna cena wydaje mi się zdecydowanie wygórowana. Gdyńskie wieże są wybudowane przez operatorów telefonii komórkowych i zostali oni podczas budowy zobligowani do stworzenia takiej konstrukcji, która poza wieżą dla nadajników pełniłaby funkcję ogólnodostępnej i bezpłatnej wieży widokowej. Może to byłaby dobra droga dla takich obiektów.Konik
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Zwiedzanie zamku w Łapalicach
-
DST
24.29km
-
Czas
01:18
-
VAVG
18.68km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaplanowane zajęcia nie pozwalały na długą wycieczkę, więc w większym gronie wybraliśmy się na zwiedzanie zamku w Łapalicach. Dziś w lesie nie było wycinki drzew, ale po ostatnich opadach deszczu było dość grząsko na glinie. Zajechaliśmy pod dziurę w płocie dość oddaloną od głównej bramy. Ścieżka prowadząca z stamtąd do głównej bramy sprawiała wrażenie bardzo uczęszczanej. Po paruset metrach znaleźliśmy się w zamku. Już dwa lata temu zwiedzaliśmy go, gdy był pilnowany przez jakiś typków. Tym razem mieliśmy zdecydowanie większą swobodę. Przed nami w kierunku zamku zmierzała inna grupa czterech osób. Zamek jest tak duży, że widzieliśmy ich tylko na wstępie a później już ich nie spotkaliśmy i nawet ich nie słyszeliśmy. Cała budowla ze środka robi zdecydowanie większe wrażenie niż z zewnątrz. Duża ilość obszernych korytarzy i wszystkie one są sklepione drewnianymi wyprowadzeniami do zamontowania zdobnych sztukaterii. Taka jest przynajmniej wersja pierwotnego pomysłodawcy i budowniczego tego wybryku architektonicznego, na którego temat w sieci można znaleźć wiele stron i forum. Wrażenie, jakie robi zamek jest ogromne jednak to jakby mógł wyglądać wykończony obiekt pozostawiam tylko do własnych rozmyślań, bo stan techniczny i postępujące zanieczyszczenie i degradacja pozostawiają swoje piętno. Widać, że jest to miejsce częstych wypadów na piwo i spotkań pseudo graficiarzy.Widok ogólny zamku od strony planowanych stawów
© DuchZamek w Łapalicach
© DuchZamek w Łapalicach
© DuchSchody prowadzące na wieżę
© DuchZamek w Łapalicach
© DuchZamek w Łapalicach
© DuchTu miałbyć basen
© DuchKaplica
© DuchZamek w Łapalicach
© DuchWidok na bramę
© DuchBrama w całej okazałości
© DuchTaras
© DuchTu miałbyć staw
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Niema jak słonce :P
-
DST
21.47km
-
Czas
01:15
-
VAVG
17.18km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień lało i dopiero wieczorem nadarzyła się okazja żeby pokręcić. Niebieskim Szlakiem pojechaliśmy do stacji kolejowej w Babim Dole i następnie przez Jar Raduni dojechaliśmy do szosy prowadzącej z Żukowa do Kościerzyny. Kawałek dalej wjechaliśmy na drogę przeciwpożarową i wyjechaliśmy nią w Kiełpinie. Następnie okrążyliśmy jezioro Mezowskie i wjechaliśmy jeszcze na chwilę do lasu żeby jeszcze przed zmrokiem zakończyć naszą wycieczkę.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Łapalice
-
DST
45.73km
-
Czas
02:26
-
VAVG
18.79km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dziś była bardzo dobra w porównaniu do wczorajszego dnia, więc skierowaliśmy się do zamku w Łapalicach. Tym razem jechaliśmy mniej więcej tak jak dwa lata temu wracaliśmy z zamku. Na miejsce trafiliśmy prawie natychmiast i bez żadnego błądzenia. Zamek nic nie zmienił się od poprzedniej naszej wizyty. Tym razem nie wchodziliśmy na teren zamku. Z zamku skierowaliśmy się do Chmielna. Na tablicy informacyjnej jeden ze zjazdów na trasie był oznaczony, jako wyjątkowo niebezpieczny, na którym zalecane jest sprowadzenie rowerów. Nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po takiej informacji. Czy będzie to urwisko czy normalna ścieżka tylko trochę bardziej pochylona. Okazało się, że była to ścieżka tylko trochę trudniejsza niż zwykłe szlaki. W sumie dość spore pochylenie i dodatkowo trasa była wybrukowana dużymi kamieniami poprzecinanymi miejscowymi uskokami. Przy suchej nawierzchni tak jak dziś zjazd ten był męczący dla hamulców, ale jak najbardziej do pokonania, ale przy opadach deszczu bałbym się pokonywać go. Nie wiem czy wtedy byłbym w stanie zatrzymać się. Na dole znów była szeroka i płaska droga tak jak zresztą większość szlaków w okolicy. To był jedyny trudny odcinek tego dnia. Z Chmielna skierowaliśmy się Drogą Kaszubską przez Zawory do Ostrzyc po drodze odwiedzając dwa punkty widokowe. Droga Kaszubska była w dobrym stanie i nie było dużego ruchu, więc spokojnie można było jechać. Z Ostrzyc wróciliśmy standardową trasą bocznym szutrami.Kombajn
© DuchNa pomoście w Chmielnie
© DuchPsiak
© DuchKoniki
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Kartuzy
-
DST
20.34km
-
Czas
01:10
-
VAVG
17.43km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj pogoda była bardzo sprzyjająca, ale dziś już tak ładnie nie było. Poranek przywitał nas opadami deszczu. Po śniadaniu przestało padać, ale nie chciało się wypogodzić. Najpierw zastanawialiśmy się nad pojechaniem do Babiego Dołu i odnalezieniem pozostałości bazy wojskowej, ale pogoda była zbyt niepewna i postanowiliśmy pojechać do Kartuz po niezbędne zakupy. Trasa była pełna błota i miejscami bardzo głębokich kałuży. Po paru kilometrach kałuże już zupełnie przestały nam przeszkadzać i spokojnie jechaliśmy jakby ich nie było. Wracając do domu rozważaliśmy dalsze kręcenie jednak wygrał zdrowy rozsądek. Wróciliśmy do domu i zajęliśmy się pielęgnacją rowerów i napełnieniem żołądków.Źrebak
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Rekonesans
-
DST
37.70km
-
Czas
02:00
-
VAVG
18.85km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień urlopu rozpoczęliśmy od przejażdżki do Krzesznej. Trasę zapamiętaliśmy od ostatniego naszego urlopu, więc mapa była zbyteczna. Od tego czasu nie nastąpiły praktycznie żadne zmiany. Po drodze zatrzymaliśmy się przy wypasających się konikach i uważaliśmy żeby nie rozjechać wiewiórki biegającej po drodze.Nad jeziorem w Ostrzycach
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Westerplatte
-
DST
55.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
17.74km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mieszkam tak blisko miejsca tak ważnego dla historii kraju i regionu, ale jakoś nigdy nie byłem na Westerplatte. Zdecydowaliśmy, że dziś tam wybierzemy się. Ostatnio pogoda nie pozwalała na jazdę na rowerze, więc uznaliśmy, że taka odległość nie będzie stanowić problemu. Rano zastanawialiśmy się jak ubrać się i zdecydowaliśmy się na letnie ciuchy. Jak później okazało się to był właściwy wybór. Pogoda zrobiła się typowo letnia. Ciepło i słonecznie, ale bez upału, więc jechało się bardzo dobrze. Po drodze w Orłowie zabraliśmy kolegę i tak we trójkę zmierzaliśmy w kierunku Westerplatte. Przy okazji odwiedziliśmy Jarmark Dominikański przedzierając się równolegle do Motławy. Drogą przez most wantowy dotarliśmy do naszego dzisiejszego celu podróży. Po zwiedzeniu Westerplatte udaliśmy się do domu. Chcieliśmy ominąć główne drogi i trochę pokręciliśmy się po terenach portowych przy okazji zaglądając do Twierdzy Wisłoujście, którą kiedyś musimy zwiedzić na spokojnie. We Wrzeszczu koło Manhatanu wykonywana jest wymiana nawierzchni co wiąże się z między innymi z wymianą krawężników. Na odcinku przejazdu rowerowego prowadzącym przez poprzeczną ulicę była duża przerwa w nawierzchni przed krawężnikiem. Chciałem to przeskoczyć i nabrałem rozpędu. Wybiłem się zbyt słabo i tylnym kołem uderzyłem w krawężnik. Przy lądowaniu spadła mi tylna lampka, więc zatrzymałem się. Za chwile kolega zatrzymał się za mną i stwierdził, że ma flaka w przednim kole. Zjechaliśmy na bok żeby zastanowić się, co robimy dalej. Po chwili mój rower przewrócił się z nóżki. Patrzę i ja również mam flaka a na dokładkę wgiętą felgę :P Sytuacja wyklarowała się w jednej chwili. Wracamy skm. W domu przyszła kolej na prostowanie felgi i wymianę dętki. Felga wygląda prawie jak nowa i trzeba dobrze szukać miejsca prostowania.Most wantowy
© DuchPomnik na Westerplatte
© DuchBudynek Koszar
© DuchTwierdza Wisłoujście
© DuchWgięcie felgi
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Hel
-
DST
163.15km
-
Czas
07:30
-
VAVG
21.75km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś nie mogliśmy w tym roku wybrać się na Hel. W sumie to pogoda nam na to nie bardzo pozwalała, bo chęci były. W końcu zdecydowaliśmy się zaryzykować i pojechać. Prognozy przewidywały całkowite zachmurzenie, ale bez opadów. Było dość chłodno, ale taka temperatura w dłuższej perspektywie okazała się idealna do jazdy. Parę razy mieliśmy obawę, że zaraz zacznie padać a to oznaczałoby koniec wycieczki w takich warunkach. Szczęśliwie dojechaliśmy do Władysławowa. Chcieliśmy odpocząć na przystanku rowerowym, ale okazał się zajęty przez lokalny margines społeczny. Po krótkiej przerwie wyruszyliśmy na najnudniejszy fragment trasy, czyli na kosę helską. Od poprzedniej naszej jazdy tą trasą, która miała miejsce dokładnie rok temu nic się tutaj nie zmieniło. Na Helu tradycyjna przerwa na kebab, ale niestety w nowym punkcie. Powrót do domu już nie był tak błyskawiczny. We Władysławowie przystanek rowerowy znowu był zajęty. Przed Mrzezinem złapał nas krótki deszcz.Gdzieś koło Kazimierza
© Duch
Kategoria Czas wolny, Powyżej 120 km