Wieczorne kręcenie do Sopotu
-
DST
25.21km
-
Czas
01:22
-
VAVG
18.45km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Deszcz
-
DST
11.88km
-
Czas
00:39
-
VAVG
18.28km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Czas wolny, Do 20 km
Mezowo
-
DST
80.56km
-
Czas
03:43
-
VAVG
21.68km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Powrót do domu
-
DST
18.44km
-
Czas
00:51
-
VAVG
21.69km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu wróciłem z pracy do domu rowerem.
Licznik coś zaczął mi szwankować bo jadąc prędkość wskazywana zmieniała się non stop a czasem nawet spadała do zera a ja jechałem tempem jednakowym. Może coś się ułożyło źle jak wymieniałem starą izolację na jednym przewodzie. Do domu dojechałem z niedziałającym licznikiem. Licznik ma swoje latka ale nie było żadnych problemów ostatnio. Sprawdziłem jeszcze raz przewody i postraszyłem licznik, że wymienię go na nowszy model :P i wszystko wróciło do normy. Dobrze, że dane mogłem spisać od Agalu :)
Kategoria Do 20 km, Praca
Praca
-
DST
15.83km
-
Czas
00:49
-
VAVG
19.38km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda niestety nie pozwoliła mi na powrót do domu na kołach i rower został w pracy a ja jechałem autobusem.
Kategoria Do 20 km, Praca
W kierunku Sopotu
-
DST
25.71km
-
Czas
01:28
-
VAVG
17.53km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po małej przerwie po pracy postanowiliśmy wybrać się w trójkę na rower. Plan początkowy zakładał kierunek Krykulec. Na wysokości zapory ziemnej przejechaliśmy na drugą stronę lasu i wjechaliśmy na czerwony szlak. Do Sopotu nie było daleko, więc tam postanowiliśmy dojechać i wrócić głównymi ścieżkami do domu. Ta część czerwonego szlaku, która dziś pokonywaliśmy była łatwa i przyjemna a przy tym dość szybka.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Praca
-
DST
33.36km
-
Czas
01:31
-
VAVG
22.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Powtórka trasy Skandii
-
DST
44.03km
-
Czas
02:17
-
VAVG
19.28km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niema jak skoczyć na rowerek po pracy ;) więc zgodnie z tą myślą skoczyliśmy w kierunku Gdańska. Punktem docelowym było miejsce gdzie tydzień temu mieściło się miasteczko Skandii. Jazda przez boczne uliczki wymaga dużo uwagi i oczu dookoła głowy. Najeżona wyjazdami ulica może być miejscem niemiłego spotkania rowerzysty z samochodem. Będąc na miejscu skierowaliśmy się do lasu, aby przypomnieć sobie trasę maratonu. Dziś podjazd był bardziej stromy niż tydzień temu :P Niby dziś miałem już parę kilometrów w nogach ale to raczej niewiele. Dopiero dziś było widać jak wyścigowa adrenalina potrafi napędzać. Pomimo złych warunków pogodowych w zeszłą sobotę jechałem zdecydowanie szybciej. Kiedy dojechaliśmy na szczyt górki skierowaliśmy się w lewo i okazało się, że już nie jedziemy po trasie wyścigu, ale chwilę później trafiliśmy na odcinek pokonywany w zeszłą sobotę. Ten stan nie trwał zbyt długo i znowu jechaliśmy przed siebie gdzie koła poniosą. Tak zatoczyliśmy małe kółko i znaleźliśmy się na dole podjazdu, z którego wyruszaliśmy w poszukiwaniu trasy Skandii.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Do pracy
-
DST
32.54km
-
Czas
01:19
-
VAVG
24.71km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Zamiast procesji
-
DST
34.94km
-
Czas
02:07
-
VAVG
16.51km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dni takie jaki dziś powodują, że dodatkowy dzień wolny można wykorzystać na wykręcenie paru dodatkowych kilometrów ;) Z Centrum postanowiliśmy pojechać w kierunku działek leśnych. Tam znaleźliśmy żółty szlak i postanowiliśmy przez chwilę kierować się nim. Po minięciu cmentarz wito mińskiego trafiliśmy na bardzo kamienisty odcinek prowadzący wzdłuż małego wąwozu. Kamieni było tak dużo, że przypuszczalnie nie znajdowały się tu bez powodu. Na wysokości Wiczlina postanowiliśmy kierować się między polami a nie szlakiem, który skręcał między drzewa żeby wykorzystać słońce, które wyszło zza chmur i zaraz miało schować się ponownie za ciemnymi chmurami, które widzieliśmy na horyzoncie. Od wieży nadawczej koło Chwaszczyna skierowaliśmy się do giełdy towarowej boczną ulicą między gospodarstwami. Na Dąbrówce wjechaliśmy na niedawno ukończoną asfaltową ścieżkę rowerową. Zjechaliśmy do Orłowa, gdzie postanowiliśmy zakończyć rowerowanie na dziś i wróciliśmy prosto do Centrum.
Pomimo, że Skandia był prawie tydzień temu to w dalszym ciągu odczuwam ją w nogach. Trzeba było w tą sobotę pomimo niesprzyjającej pogody wrócić do domu na kołach żeby rozjechać się trochę. Dziś każda górka była większa niż zwykle i jakoś szybciej męczyłem się, ale dobrze, że wyszliśmy na rower bo muszę rozjeździć się jeśli w niedzielę chcemy pojechać Gdynia – Hel – Gdynia.Chrząszcz brzmi w trzcinie
© DuchGdzieś, całkiem niedaleko, koło Gdyni
© DuchKoza :)
© Duch
Kategoria 20 do 60 km