Maj, 2011
Dystans całkowity: | 559.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 28:36 |
Średnia prędkość: | 19.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 43.05 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Ciepło :)
-
DST
41.55km
-
Czas
01:56
-
VAVG
21.49km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu nastały wiosenne temperatury i od samego rana było bardzo ciepło. Wracając z pracy zajechaliśmy do Źródła Marii.
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Rębiechowo
-
DST
46.42km
-
Czas
02:22
-
VAVG
19.61km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano było za zimno na to jak ubrałem się więc do Polifarbu podjechałem autobusem a dalej ulicą do pracy. Do domu wracałem razem z Agalu :) Zahaczyliśmy o gdańskie lotnisko i częściowo niebieskim szlakiem a częściowo głównymi ulicami wróciliśmy do domu. Po koniec jazdy zaczęło robić się już poważnie chłodno.
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Praca
-
DST
16.27km
-
Czas
00:41
-
VAVG
23.81km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Praca, Do 20 km
Na targi "Grajmy w zielone"
-
DST
22.64km
-
Czas
01:02
-
VAVG
21.91km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 20 do 60 km, Praca
W strugach deszczu do pracy
-
DST
33.18km
-
Czas
01:29
-
VAVG
22.37km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognoza na dziś nie zapowiadała się dobrze, ale postanowiłem zaryzykować i pojechać rowerem do pracy. Na wysokości Polifarbu mżawka przemieniła się w regularny deszcz i do Chwaszczyna wjeżdżałem w strugach deszczu. Obawiałem się, że będę wracał w takiej samej pogodzie, ale przestało padać i droga zdążyła wyschnąć. Wracałem przez miasto bo dziś czas mnie gonił.
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Powrót w korkach ;)
-
DST
34.59km
-
Czas
01:35
-
VAVG
21.85km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ładna pogoda spowodowała, że z pracy wracałem mijając na szlakach bardzo wiele osób na rowerach i trochę spacerowiczów.
Kategoria 20 do 60 km, Praca
Iława – Ostróda – Miłomłyn
-
DST
94.53km
-
Czas
04:44
-
VAVG
19.97km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj jechaliśmy z wizytą do rodziny. Udało się nam wyjechać wcześniej niż wczoraj bo moje koło trzymało powietrze :) Skierowaliśmy się ku Ostródzie. Aż do Frednowy podróż przebiegała spokojnie, ale brakowało nam tej lekkości w nogach po wczorajszych kilometrach. Opuszczając miejscowość usłyszałem charakterystyczny dźwięk i w ciągu kilku sekund znowu nie miałem powietrza. Nie mogłem w to uwierzyć. Trzeci dzień w Iławie i trzecia zmiana dętki. Znaleźliśmy dogodne miejsce i zabrałem się za wymianę. Przy poprzednich wymianach dętki sprawdziłem oponę, ale była jak najbardziej w porządku. Postanowiłem przyjrzeć się opasce i to był dobry trop. Przy zmianie opony półtora tygodnia temu musiałem uszkodzić opaskę i to ona właśnie powodowała te dziury. Najdziwniejsze jest to, że od wymiany opony przejechałem parę wycieczek i nie było problemów. Oczywiście taśmę do zrobienia opaski, którą kupiłem wczoraj zostawiłem w pokoju. Przełożyłem opaskę na drugą stronę i złożyłem rower w całość. Z duszą na ramieniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Do Ostródy dojechaliśmy bez żadnych kłopotów a parę kilometrów przed miastem przejeżdżająca rowerzystka udzieliła nam pomocnych wskazówek. Po zakończonej wizycie ruszyliśmy w dalszą podróż. Zastanawialiśmy się czy wrócić bezpośrednio do ośrodka czy pojechać jeszcze do Miłomłyna. Trafiliśmy na drogę, która na mapie była oznaczona, jako dawne torowisko. Nie wiedziałem, czego spodziewać się po takim opisie, ale gdy zobaczyliśmy, że jest to praktycznie normalna droga to zdecydowaliśmy się pojechać do Miłomłyna. Godzina była jeszcze dość wczesna, więc spokojnie mogliśmy sobie na to pozwolić. Droga po dawnym torowisku od normalnej leśnej drogi różniła się wyłącznie tym, że była prosta po sam horyzont. Przed Miłomłynem otrzymaliśmy telefoniczną informację, że w Gdyni pada, ale nie przejęliśmy się tym zbytnio, bo prognoza dla naszego regionu nie przewidywała opadów na dziś. Gdy przejeżdżaliśmy przez miasto niebo nad nami szybko pociemniało i wkrótce spadł mocny deszcz. Zapamiętałem gdzie był przystanek autobusowy i popędziliśmy w tym kierunku żeby przeczekać deszcz. Gdy przejaśniło się postanowiliśmy maksymalnie szybko wrócić do domu żeby uniknąć deszczu. Szybki powrót to fikcja skoro mieliśmy ponad 30 km do ośrodka i nie znaliśmy trasy. Przez pewien czas jechaliśmy równolegle do frontu chmur i byliśmy świadkami pięknego zjawiska. Po jednej stronie było jasne niebo a po drugiej niebo w kolorze dobrze naoliwionego łańcucha, z którego co pewien czas błyskały wyładowania atmosferyczne. Taki stan rzeczy nie trwał długo i niebo nad nami pociemniało całkowicie i zerwał się porywisty wiatr. Znaleźliśmy przy drodze parę drzew równej wysokości i pod jednym z nich schroniliśmy się. Po jakimś czasie wiatr wychłodził nas a spomiędzy liści zaczęła sączyć się woda, co było znakiem do poszukania nowego schronienia. Wyruszyliśmy w kierunku Iławy z nadzieją na jakiś dach. Po kilku kilometrach trafiliśmy na murowany przystanek. Był na tyle duży, że nasze rowery spokojnie weszły do środka i byliśmy dobrze odizolowani od deszczu. Jeśli jechalibyśmy w piątkę też nie byłoby kłopotu ze schronieniem. Minuty mijały i nasze ubrania robiły się coraz bardziej suche a deszcz powoli przestawał padać a w zamian coraz bardziej było słychać żaby ze stawu, który był paręnaście metrów za przystankiem. Ruszyliśmy do domu, ale parę razy, gdy zaczynało ponownie padać chowaliśmy się na przystankach. W końcu dotarliśmy do domu cali mokrzy, ale bardzo zadowoleni. Pomimo bardzo niesprzyjającej pogody udało się nam zrealizować plan drugiej wycieczki :)
Iława – Kamień Duży – Wola Kamieńska – Tynwałd – Wilczany – Frednowy – Wiewiórka – Niewiórki – Prasneta – Samborowo – Tyrowo – Ostróda – Miłomłyn – Liwa – Zalewo – Boguszewo – Samborowo – Makowo – Tynwałd – Wola Kamieńska – Kamień Duży - IławaTrzecia wymiana dętki :|
© DuchJaz Samborowo
© DuchA gdzie są ściany :P
© DuchWjazd do Ostródy
© DuchNa starym moście kolejowym
© DuchWspinaczka skałkowa
© DuchNowy model cabrio
© DuchBudowla hydrotechniczna w Miłomłynie
© Duch
Więcej zdjęć można zobaczyć u Agalu ;)
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Iława – Kamieniec
-
DST
90.07km
-
Czas
04:42
-
VAVG
19.16km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Planowaliśmy wyruszyć z samego rana w kierunku Kamieńca jednak już od samego rana mieliśmy trudności. Po śniadaniu odebraliśmy rowery i okazało się, że tylne koło znowu niema powietrza. Dopompowaliśmy koło i pojechaliśmy do centrum w poszukiwaniu sklepu rowerowego. Znaleźliśmy cztery punkty w promieniu 300 metrów jednak tylko jeden z nich okazał się sklepem rowerowym a nie sklepem z rowerami. Po dokonaniu zakupów stwierdziliśmy, że powietrze nie uciekało zbyt szybko, więc postanowiliśmy ruszyć na trasę bez wymiany dętki. Ruszyliśmy w kierunku ośrodka a później dalej na zielony szlak pieszy i za chwile trafiliśmy na stację benzynową i uzupełniliśmy powietrze do pożądanego ciśnienia. Po paru kilometrach na zielonym szlaku ukazały się nam ruiny zamku w Szymbarku. Okrążyliśmy go wykonując przy okazji kilka zdjęć i zajechaliśmy przed główną bramę żeby tam chwilę odpocząć. Otworzyła się brama i wyszedł staruszek chyba nawet starszy od tego zamku i spytał się czy chcemy wejść i obejrzeć zamek od środka. Usłyszeliśmy kilka historii na temat zamku i tego, jakie były wobec niego plany. Podziękowaliśmy za oprowadzenie i po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Zielony szlak pokrywał się ze szlakiem rowerowym, które w tej okolicy są bardzo dobrze oznaczone. Wjechaliśmy do lasu, ale po pewnym czasie z rozpędu zgubiliśmy oznaczenie zielonego szlaku i dalej kierowaliśmy się szlakiem rowerowym. Po paru kilometrach skierowaliśmy się leśną autostradą, bo tak wyglądała w porównaniu do innych dróg, do Januszewa i dalej do Kamieńca, który był celem dzisiejszej wycieczki. Po drodze robiliśmy zdjęcia, co ciekawszych budynków i zwierzyny. Wracając do Iławy postanowiliśmy zjeść coś w Siemianach jednak na miejscu nie znaleźliśmy nic ciekawego i po odwidzeniu sklepu spożywczego ruszyliśmy do Iławy. W ciągu całej wycieczki kilak razy musiałem dopompowywać koło, ale powietrze uciekało na tyle powoli, że nie stanowiło to jakiegoś bardzo dużego problemu. Po powrocie do ośrodka doprowadziliśmy rowery do pełnej gotowości na jutro i wymieniliśmy dętkę w rowerze. Komary mocno nas atakowały, więc musieliśmy śpieszyć się z robotą, ale udało się nam ujść z życiem. Pogoda wspaniale dopasowała i udało się zrealizować plan na dzień w 100% :)
Iława – Szymbark – Starzykowo – Piotrkowo – Januszewo – Brusiny – Olbrachtówko – Olbrachtowo –Rudniki – Kamieniec – Rudniki – Olbrachtowo – Zieleń – Jerzwałd – Siemiany – IławaPrzygotowanie do trasy
© DuchKontrola ciśnienia
© DuchStrażnica zamku w Szymbarku
© DuchPrzed zamkiem
© DuchBocianie gniazdo
© DuchGdzie jest ta drogą, którą mieliśmy jechać?
© DuchGospodarstwo w Januszewie
© DuchGospodarstwo w Januszewie
© Duch
Więcej zdjęć można zobaczyć u Agalu ;)
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Witaj Iławo
-
DST
25.60km
-
Czas
01:38
-
VAVG
15.67km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Parę dni wolnego skłoniło nas do wybrania się gdzieś dalej rowerami. Postanowiliśmy skorzystać z usług polskich kolei i pojechaliśmy do Iławy. Dość blisko aby podróż nie zmęczyła nas i jednocześnie na tyle daleko, że przekroczyliśmy granice województwa Pomorskiego ;) Wiadomo, że kolej nie należy do najbardziej przyjaznych przewoźników toteż nie było wagonów do przewozu rowerów w składnie pociągu TLK. Zajęliśmy ostatni wagon pociągu i bez przeszkód i w spokoju dotarliśmy do Iławy gdzie przywitał nas dworzec w remoncie. Do miejsca zakwaterowania dojechaliśmy bez większych kłopotów. Jazda z dużym plecakiem nie należy do najprzyjemniejszych. Musiałem uważać na zakrętach i przy wymijaniu przechodniów, ale jakoś dałem radę jednak pod koniec ręce czuły ciężar plecaka. Po rozpakowaniu i krótkiej przerwie wyjechaliśmy zrobić rozeznanie w Iławie i drobne zakupy. Zakupy okazały się prawie tak duże jak bagaż :p więc zawieźliśmy je do ośrodka i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie miasta. To, co na pierwszy rzut oka widać poza bardzo dużą ilością supermarketów sieciowych to drogi w doskonałym stanie. Wszystkie (lub prawie wszystkie) drogi mają nawierzchnię równą jak stół a do tego równolegle prowadzi ścieżka rowerowa i chodnik. W mieście niema sygnalizacji świetlnej a wszystkie skrzyżowania to ronda. Przy szybkim przejeździe przez miasto może zakręcić się w głowie ;) Miasto jest na tyle nieduże, że rowerami większość można przejechać w krótkim czasie. Trochę pokręciliśmy się po mieście jednak zostaliśmy zmuszeni do przedwczesnego zakończenia wycieczki. Na jednej z uliczek usłyszałem dziwny dźwięk i spostrzegłem, że tylna opona niema całkowicie powietrza. Zjechaliśmy na bulwar biegnący brzegiem jeziora i wymieniłem dętkę i jak później okazało się była to niejedna zmiana dętki na tym wyjeździe :P Po wymianie zrobiło się już dość późno więc wróciliśmy do ośrodka.W oczekiwaniu na pociąg
© DuchKolej prowadzi do nikąd :P
© DuchGdzieś w Iławie
© DuchPierwsza wymiana dętki
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Pochmurna niedziela
-
DST
39.58km
-
Czas
02:06
-
VAVG
18.85km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z pracy urozmaiciliśmy sobie zjeżdżając do Źródła Marii. Dzień był pochmurny ale było ciepło więc jeździło się przyjemnie tylko pod koniec we znaki dawał się brak obiadu :P
Kategoria 20 do 60 km, Praca