Czas wolny
Dystans całkowity: | 8166.56 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 428:50 |
Średnia prędkość: | 19.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 41200 m |
Suma kalorii: | 135278 kcal |
Liczba aktywności: | 264 |
Średnio na aktywność: | 30.93 km i 1h 37m |
Więcej statystyk |
Wielkie święto pomorskich rowerzystów
-
DST
51.95km
-
Czas
03:10
-
VAVG
16.41km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak co roku w czerwcu odbył się Wielki Przejazd Rowerowy jednak w tym roku był to przejazd jubileuszowy, bo już XV. W tym roku był to pierwszy przejazd metropolitalny a nie tylko gdański. Tradycyjnie z Gdańska wyruszył peleton w kierunku AWFiS a drugi peleton ruszył z Wejherowa. Dołączali się do niego rowerzyści z Redy, Rumi i następnie dołączyliśmy my na Skwerze Kościuszki. W Sopocie dołączyła ostatnia grupa rowerzystów. Dojechaliśmy na miejsce zaczął się piknik, który jak co roku wyglądał tak samo czyli było przedstawienie postulatów środowiska rowerowego, wręczenie złotej szprychy oraz konkurs na najlepiej przebranego rowerzystę. O 14:30 mieliśmy wyruszyć na piknik, któremu patronował portal rwm.org.pl ale cała impreza miała poślizg więc wyjazd na piknik również przesunął się w czasie. Wyruszyliśmy spod pobliskiej stacji benzynowej przez wzniesienie Pachołek i dalej ścieżkami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w kierunku Osowej. W Osowej zatrzymaliśmy się żeby każdy mógł zrobić drobne zakupy i po dość długim postoju wyruszyliśmy w dalszą drogę na docelowe miejsce pikniku. Tak samo jak w zeszłym roku piknik odbywał się nad jeziorem Wysockim. Na miejscu prawie każdy wybrał się do lasu, żeby przynieść trochę chrustu na ognisko. W lesie było strasznie brudno. W zeszłym roku było tu całkiem ładnie a teraz przypominało to wysypisko śmieci. Czas mijał i ognisko powoli dogasało przyszła, więc pora na pamiątkowe zdjęcie po, którym prawie wszyscy skierowali się już do domów. Pojechaliśmy przez Osową gdzie wjechaliśmy do lasu i kręcąc się po ścieżkach dotarliśmy Źródła Marii skąd przez Krykulec zjechaliśmy do domu.
Na zakończenie parę słów na temat nowej opony ;) Jestem bardzo zadowolony z zakupu. Trakcja w terenie a zwłaszcza na piasku poprawiła się znacząco. Teraz po prostu jadę prosto przed siebie a nie walczę z myszkującym tyłem. To dzięki temu, że nowa opona ma bieżnik symetryczny a nie z przesunięciem dwóch stron. Opona chyba jest minimalnie głośniejsza i stawia minimalnie większy opór, bo niema pełnego paska gumy na środku, ale to nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Najważniejsze jest to, że opona jest zdecydowanie bardziej przewidywalna i zakręty mogę pokonywać zdecydowanie szybciej :)Start XV Wielkiego Przejazdu Rowerowego w Gdyni
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny, RWM
Wycieczka testowa
-
DST
15.49km
-
Czas
00:57
-
VAVG
16.31km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Czas wolny, Do 20 km
Iława – Ostróda – Miłomłyn
-
DST
94.53km
-
Czas
04:44
-
VAVG
19.97km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj jechaliśmy z wizytą do rodziny. Udało się nam wyjechać wcześniej niż wczoraj bo moje koło trzymało powietrze :) Skierowaliśmy się ku Ostródzie. Aż do Frednowy podróż przebiegała spokojnie, ale brakowało nam tej lekkości w nogach po wczorajszych kilometrach. Opuszczając miejscowość usłyszałem charakterystyczny dźwięk i w ciągu kilku sekund znowu nie miałem powietrza. Nie mogłem w to uwierzyć. Trzeci dzień w Iławie i trzecia zmiana dętki. Znaleźliśmy dogodne miejsce i zabrałem się za wymianę. Przy poprzednich wymianach dętki sprawdziłem oponę, ale była jak najbardziej w porządku. Postanowiłem przyjrzeć się opasce i to był dobry trop. Przy zmianie opony półtora tygodnia temu musiałem uszkodzić opaskę i to ona właśnie powodowała te dziury. Najdziwniejsze jest to, że od wymiany opony przejechałem parę wycieczek i nie było problemów. Oczywiście taśmę do zrobienia opaski, którą kupiłem wczoraj zostawiłem w pokoju. Przełożyłem opaskę na drugą stronę i złożyłem rower w całość. Z duszą na ramieniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Do Ostródy dojechaliśmy bez żadnych kłopotów a parę kilometrów przed miastem przejeżdżająca rowerzystka udzieliła nam pomocnych wskazówek. Po zakończonej wizycie ruszyliśmy w dalszą podróż. Zastanawialiśmy się czy wrócić bezpośrednio do ośrodka czy pojechać jeszcze do Miłomłyna. Trafiliśmy na drogę, która na mapie była oznaczona, jako dawne torowisko. Nie wiedziałem, czego spodziewać się po takim opisie, ale gdy zobaczyliśmy, że jest to praktycznie normalna droga to zdecydowaliśmy się pojechać do Miłomłyna. Godzina była jeszcze dość wczesna, więc spokojnie mogliśmy sobie na to pozwolić. Droga po dawnym torowisku od normalnej leśnej drogi różniła się wyłącznie tym, że była prosta po sam horyzont. Przed Miłomłynem otrzymaliśmy telefoniczną informację, że w Gdyni pada, ale nie przejęliśmy się tym zbytnio, bo prognoza dla naszego regionu nie przewidywała opadów na dziś. Gdy przejeżdżaliśmy przez miasto niebo nad nami szybko pociemniało i wkrótce spadł mocny deszcz. Zapamiętałem gdzie był przystanek autobusowy i popędziliśmy w tym kierunku żeby przeczekać deszcz. Gdy przejaśniło się postanowiliśmy maksymalnie szybko wrócić do domu żeby uniknąć deszczu. Szybki powrót to fikcja skoro mieliśmy ponad 30 km do ośrodka i nie znaliśmy trasy. Przez pewien czas jechaliśmy równolegle do frontu chmur i byliśmy świadkami pięknego zjawiska. Po jednej stronie było jasne niebo a po drugiej niebo w kolorze dobrze naoliwionego łańcucha, z którego co pewien czas błyskały wyładowania atmosferyczne. Taki stan rzeczy nie trwał długo i niebo nad nami pociemniało całkowicie i zerwał się porywisty wiatr. Znaleźliśmy przy drodze parę drzew równej wysokości i pod jednym z nich schroniliśmy się. Po jakimś czasie wiatr wychłodził nas a spomiędzy liści zaczęła sączyć się woda, co było znakiem do poszukania nowego schronienia. Wyruszyliśmy w kierunku Iławy z nadzieją na jakiś dach. Po kilku kilometrach trafiliśmy na murowany przystanek. Był na tyle duży, że nasze rowery spokojnie weszły do środka i byliśmy dobrze odizolowani od deszczu. Jeśli jechalibyśmy w piątkę też nie byłoby kłopotu ze schronieniem. Minuty mijały i nasze ubrania robiły się coraz bardziej suche a deszcz powoli przestawał padać a w zamian coraz bardziej było słychać żaby ze stawu, który był paręnaście metrów za przystankiem. Ruszyliśmy do domu, ale parę razy, gdy zaczynało ponownie padać chowaliśmy się na przystankach. W końcu dotarliśmy do domu cali mokrzy, ale bardzo zadowoleni. Pomimo bardzo niesprzyjającej pogody udało się nam zrealizować plan drugiej wycieczki :)
Iława – Kamień Duży – Wola Kamieńska – Tynwałd – Wilczany – Frednowy – Wiewiórka – Niewiórki – Prasneta – Samborowo – Tyrowo – Ostróda – Miłomłyn – Liwa – Zalewo – Boguszewo – Samborowo – Makowo – Tynwałd – Wola Kamieńska – Kamień Duży - IławaTrzecia wymiana dętki :|
© DuchJaz Samborowo
© DuchA gdzie są ściany :P
© DuchWjazd do Ostródy
© DuchNa starym moście kolejowym
© DuchWspinaczka skałkowa
© DuchNowy model cabrio
© DuchBudowla hydrotechniczna w Miłomłynie
© Duch
Więcej zdjęć można zobaczyć u Agalu ;)
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Iława – Kamieniec
-
DST
90.07km
-
Czas
04:42
-
VAVG
19.16km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Planowaliśmy wyruszyć z samego rana w kierunku Kamieńca jednak już od samego rana mieliśmy trudności. Po śniadaniu odebraliśmy rowery i okazało się, że tylne koło znowu niema powietrza. Dopompowaliśmy koło i pojechaliśmy do centrum w poszukiwaniu sklepu rowerowego. Znaleźliśmy cztery punkty w promieniu 300 metrów jednak tylko jeden z nich okazał się sklepem rowerowym a nie sklepem z rowerami. Po dokonaniu zakupów stwierdziliśmy, że powietrze nie uciekało zbyt szybko, więc postanowiliśmy ruszyć na trasę bez wymiany dętki. Ruszyliśmy w kierunku ośrodka a później dalej na zielony szlak pieszy i za chwile trafiliśmy na stację benzynową i uzupełniliśmy powietrze do pożądanego ciśnienia. Po paru kilometrach na zielonym szlaku ukazały się nam ruiny zamku w Szymbarku. Okrążyliśmy go wykonując przy okazji kilka zdjęć i zajechaliśmy przed główną bramę żeby tam chwilę odpocząć. Otworzyła się brama i wyszedł staruszek chyba nawet starszy od tego zamku i spytał się czy chcemy wejść i obejrzeć zamek od środka. Usłyszeliśmy kilka historii na temat zamku i tego, jakie były wobec niego plany. Podziękowaliśmy za oprowadzenie i po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Zielony szlak pokrywał się ze szlakiem rowerowym, które w tej okolicy są bardzo dobrze oznaczone. Wjechaliśmy do lasu, ale po pewnym czasie z rozpędu zgubiliśmy oznaczenie zielonego szlaku i dalej kierowaliśmy się szlakiem rowerowym. Po paru kilometrach skierowaliśmy się leśną autostradą, bo tak wyglądała w porównaniu do innych dróg, do Januszewa i dalej do Kamieńca, który był celem dzisiejszej wycieczki. Po drodze robiliśmy zdjęcia, co ciekawszych budynków i zwierzyny. Wracając do Iławy postanowiliśmy zjeść coś w Siemianach jednak na miejscu nie znaleźliśmy nic ciekawego i po odwidzeniu sklepu spożywczego ruszyliśmy do Iławy. W ciągu całej wycieczki kilak razy musiałem dopompowywać koło, ale powietrze uciekało na tyle powoli, że nie stanowiło to jakiegoś bardzo dużego problemu. Po powrocie do ośrodka doprowadziliśmy rowery do pełnej gotowości na jutro i wymieniliśmy dętkę w rowerze. Komary mocno nas atakowały, więc musieliśmy śpieszyć się z robotą, ale udało się nam ujść z życiem. Pogoda wspaniale dopasowała i udało się zrealizować plan na dzień w 100% :)
Iława – Szymbark – Starzykowo – Piotrkowo – Januszewo – Brusiny – Olbrachtówko – Olbrachtowo –Rudniki – Kamieniec – Rudniki – Olbrachtowo – Zieleń – Jerzwałd – Siemiany – IławaPrzygotowanie do trasy
© DuchKontrola ciśnienia
© DuchStrażnica zamku w Szymbarku
© DuchPrzed zamkiem
© DuchBocianie gniazdo
© DuchGdzie jest ta drogą, którą mieliśmy jechać?
© DuchGospodarstwo w Januszewie
© DuchGospodarstwo w Januszewie
© Duch
Więcej zdjęć można zobaczyć u Agalu ;)
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Witaj Iławo
-
DST
25.60km
-
Czas
01:38
-
VAVG
15.67km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Parę dni wolnego skłoniło nas do wybrania się gdzieś dalej rowerami. Postanowiliśmy skorzystać z usług polskich kolei i pojechaliśmy do Iławy. Dość blisko aby podróż nie zmęczyła nas i jednocześnie na tyle daleko, że przekroczyliśmy granice województwa Pomorskiego ;) Wiadomo, że kolej nie należy do najbardziej przyjaznych przewoźników toteż nie było wagonów do przewozu rowerów w składnie pociągu TLK. Zajęliśmy ostatni wagon pociągu i bez przeszkód i w spokoju dotarliśmy do Iławy gdzie przywitał nas dworzec w remoncie. Do miejsca zakwaterowania dojechaliśmy bez większych kłopotów. Jazda z dużym plecakiem nie należy do najprzyjemniejszych. Musiałem uważać na zakrętach i przy wymijaniu przechodniów, ale jakoś dałem radę jednak pod koniec ręce czuły ciężar plecaka. Po rozpakowaniu i krótkiej przerwie wyjechaliśmy zrobić rozeznanie w Iławie i drobne zakupy. Zakupy okazały się prawie tak duże jak bagaż :p więc zawieźliśmy je do ośrodka i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie miasta. To, co na pierwszy rzut oka widać poza bardzo dużą ilością supermarketów sieciowych to drogi w doskonałym stanie. Wszystkie (lub prawie wszystkie) drogi mają nawierzchnię równą jak stół a do tego równolegle prowadzi ścieżka rowerowa i chodnik. W mieście niema sygnalizacji świetlnej a wszystkie skrzyżowania to ronda. Przy szybkim przejeździe przez miasto może zakręcić się w głowie ;) Miasto jest na tyle nieduże, że rowerami większość można przejechać w krótkim czasie. Trochę pokręciliśmy się po mieście jednak zostaliśmy zmuszeni do przedwczesnego zakończenia wycieczki. Na jednej z uliczek usłyszałem dziwny dźwięk i spostrzegłem, że tylna opona niema całkowicie powietrza. Zjechaliśmy na bulwar biegnący brzegiem jeziora i wymieniłem dętkę i jak później okazało się była to niejedna zmiana dętki na tym wyjeździe :P Po wymianie zrobiło się już dość późno więc wróciliśmy do ośrodka.W oczekiwaniu na pociąg
© DuchKolej prowadzi do nikąd :P
© DuchGdzieś w Iławie
© DuchPierwsza wymiana dętki
© Duch
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Słoneczna sobota
-
DST
61.41km
-
Czas
03:27
-
VAVG
17.80km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie dni były chłodne i nie sprzyjały jeździe, ale pogoda w sobotę poprawiła się znacząco. Pojechaliśmy do Kąpina i lasem przejechaliśmy do Redy. Wróciliśmy się do bokiem do Wejherowa na wizytę, po której przez Moście Błota i Kazimierz wróciliśmy do Gdyni. Dawno nie było tak udanej wycieczki. Doskonałe towarzystwo i świetna pogoda a do tego całkiem przyjemny dystans i trasa. Oby jak najwięcej takich wycieczek.
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny
Niedzielny wypoczynek
-
DST
28.22km
-
Czas
01:40
-
VAVG
16.93km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy maja nie rozpieszczał nas pogodą, ale postanowiliśmy, choć na chwilę wyjść na rower. Wiał lekki wiatr i termometr pokazywał nie wiele ponad dwucyfrową wartość temperatury, ale na słonecznych fragmentach trasy dało się wytrzymać w lekkich ciuchach. Mam dość ubierania się nie wiadomo jak ciepło o tej porze roku. Trasa nie miała być jakoś szczególnie długa, więc przez Kamienną Górę i Płytę Redłowską skierowaliśmy się do Orłowa. Spacerowiczów było, co niemiara. Chcieliśmy jeszcze chwilę pokręcić się, więc ruszyliśmy w stronę Sopotu. W Kolibkach spotkaliśmy znajomego z RWM i we trójkę ruszyliśmy w stronę Sopotu. Częściowo lasem a częściowo ścieżką asfaltową dotarliśmy do sopockiego molo gdzie rozstaliśmy się. Po krótkiej przerwie wróciliśmy do domu ale już wyłącznie asfaltami.
Kategoria Czas wolny, 20 do 60 km
Praca zamiast Władysławowa
-
DST
90.16km
-
Czas
04:05
-
VAVG
22.08km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałem dzień wolny, więc moja osobista trenerka poleciła mi abym udał się na trening :) Zastanawiałem się czy pojeździć po lesie czy pojechać gdzieś dalej szosą. Wybór padł na szosę. Za cel obrałem sobie Władysławowo. Na początek sezonu wydawała mi się to dość ambitna odległość, ale realna do przejechania. Wczoraj ogłosiłem wycieczkę na RWM ale nie liczyłem, że będzie ktoś chętny na taką jazdę w środowy poranek. Kwadrans po 9 ruszyłem przez miasto. O 10 byłem na Dębogórzu. Odebrałem telefon z pracy i szybko podjąłem decyzję o zmianie planów. Zawróciłem i udałem się w kierunku Chwaszczyna a potem w kierunku Wejherowa. Odciek od Chwaszczyna do Bojana był bardziej dziurawy niż czerwony szlak. Dalsza trasa przebiegała po wyremontowanych drogach, ale miejscami na otwartej przestrzeni wiatr dawał się we znaki. Za Nowym Dworem Wejherowskim zjeżdżałem bardzo przyjemnym krętym zjazdem. Jechałem trochę powyżej prędkości dopuszczalnej i ciężko było się zmieścić w całej szerokości pasa. Miałem już więcej kilometrów niż planowałem i po bardziej pagórkowatym terenie, więc z Wejherowa wróciłem SKM-ką.
Kategoria 60 do 120 km, Czas wolny, Praca
Wielka sobota
-
DST
36.95km
-
Czas
02:08
-
VAVG
17.32km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pracę skończyłem wcześniej a pogoda dopisywała, więc wybraliśmy się na dwa kółka w większym gronie. Przy wjeździe do lasu na Demptowie jeden z rowerów odmówił posłuszeństwa i kontynuowaliśmy jazdę we trójkę. Z lasu wyjechaliśmy na Witominie i po krótkim zastanowieniu postanowiliśmy pojechać do Sopotu lasem. Zjazd do Krykulca był przyjemny i szybki ale trzeba było parę razy zatrzymać się bo drogę zagradzały powalone drzewa. Z Krykulca udaliśmy się do lasu powyżej Bernardowa. Skierowaliśmy się szlakiem oznaczonym jako rowerowy i wpakowaliśmy się w piach prawie po same piasty :P Dostaliśmy się do Sopotu skąd do domu wróciliśmy już główną ścieżką rowerową.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny
Na północ - tam nie może być cywilizacji :P
-
DST
53.61km
-
Czas
02:42
-
VAVG
19.86km/h
-
Sprzęt Annapurna - konfiguracja ostatnia
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan zakładał jazdę w czwórkę ale z powodu niedomagania roweru jednego z uczestników jechaliśmy we trójkę. Wybraliśmy się w stronę Kazimierza skąd udaliśmy się na pobliskie asfalty gdzie przejechaliśmy kilka kilometrów i wróciliśmy do domu. Jak na początek sezonu to nie taki zły dystans.
Kategoria 20 do 60 km, Czas wolny